Przypomnijmy, że w kwietniu ubiegłego roku, w apogeum skandalu Vatileaks, Benedykt XVI powołał do zbadania sprawy specjalną komisję złożoną z trzech emerytowanych purpuratów: opusdeisty Juliana Herranza (83 l.), Salvatore De Giorgiego (82 l.) i Josefa Tomko (88 l.). Trzej kardynałowie po przesłuchaniu kilkuset osób 17 grudnia przekazali tajny raport papieżowi.
Szatan w kurii
Pierwszy hasło do najdzikszych spekulacji rzucił tydzień temu prof. Franco Cardini, historyk religii i mediewista, który w wywiadzie dla dziennika „Il Giornale”, nieco w duchu czasów, którymi się interesuje, stwierdził: „Benedykt XVI przyjrzał się raportowi, zobaczył, że kurię opanował Szatan i przerażony zrezygnował”. Potem ruszyła lawina.
W ubiegły czwartek włoskie media, które na ogół dość nieortodoksyjnie podchodzą do pojęć takich, jak rzetelność, dochowanie wierności faktom, wypowiedziom i sprawdzanie źródeł, przeszły same siebie, sięgając po konfabulację.
W drugiej gazecie Włoch „La Repubblica” Concita De Gregorio, która niejednokrotnie kładła dowody na to, że zaangażowanie ideologiczne jest w pracy dziennikarza najważniejsze, szczególnie gdy w latach 2008–2011 była naczelną postkomunistycznej „L’Unita” w artykule na całą stronę streściła raport, by dwa dni później napisać, że dokumentu poza papieżem i trzema autorami nikt na oczy nie widział. Watykanista „Panoramy” Ignazio Ingrao posunął się jeszcze dalej i napisał: „Udało się nam zrekonstruować raport”. De Gregorio powołuje się na jakiegoś osobnika w kurii, który „jest blisko autorów”. Natomiast Ingrao sugeruje, że dotarł do przesłuchiwanych.
Mafia mniemana
Na tej podstawie oboje informują, że według raportu Watykanem rządzi homoseksualna mafia, która jednak padła ofiarą szantażu ze strony kochanków i tych, którzy wiedzą. Watykańscy dostojnicy mieli zostać zmuszeni do płacenia okupu w najróżniejszej formie – od stanowisk poprzez gotówkę po lukratywne kontrakty, zlecenia i zamówienia. De Gregorio, by nadać swej narracji dramatyzmu i autentyczności, pisze, że „podczas spotkań Benedykta XVI z autorami raportu po raz pierwszy głośno wymówiono w apartamentach papieskich słowo szantaż, choć po łacinie – influentiam”.
Oczywiście nie padają żadne nazwiska i żadne fakty, poza zapewnieniem, że raport nie oszczędza najbliższych współpracowników papieża i tytułem opublikowanej dwa lata temu sensacyjnej i dość obrzydliwej książki Carmelo Abbate „Sex and the Vatican”. Gdy teksty De Gregorio i Ingrao wycisnąć, w ręku nie pozostaje zupełnie nic poza dziennikarską hucpą.