Odwrócenie sojuszy w zjednoczonej Europie. Angela Merkel stawia na współdziałanie z Wielką Brytanią i odsuwa na bok tandem francusko-niemiecki, który nadawał ton w Brukseli od dziesięcioleci. Zdaniem ekspertów to korzystna dla Polski zmiana.
W miniony weekend David Cameron wrócił z niemieckiej stolicy z obietnicą Merkel ponownego otwarcia traktatów europejskich. Zdaniem współpracowników brytyjskiego premiera, cytowanych przez dziennik „Financial Times" pani kanclerz chce w ten sposób pomóc Cameronowi utrzymać Zjednoczone Królestwo we Wspólnocie. Zmiana traktatów pozwoli Brytyjczykom na odebranie niektórych kompetencji Brukseli i przywrócenie ich Londynowi. To warunek wygrania przez Camerona referendum w sprawie członkostwa w Unii, który ma przeprowadzić najpóźniej w 2017 roku, o ile konserwatyści wygrają wybory w 2015 roku. Francja, w przeciwieństwie do Niemiec, mówi twarde „non" na ten postulat Downing Street.
Niemiecko-brytyjskie współdziałanie sięga jednak dalej. Merkel i Cameron porozumieli się co do takiej reformy Unii, która w większym stopniu otworzy Wspólnotę na konkurencję i doprowadzi do większej elastyczności na rynku pracy.
– Musimy skoncentrować się na szerokiej wizji Unii, która pozostaje konkurencyjna w globalnym świecie – tłumaczy Cameron.
Niemcy, największy poza Chinami eksporter na świecie, nie może takiego argumentu nie brać pod uwagę.