Dżihad klasy średniej

Mają po 30 lat, rodziny, pracę i żadnych poważnych problemów. Biorą urlop i jadą na wojnę.

Publikacja: 18.04.2013 20:17

Dżihadyści walczący przeciw wojskom Baszara Asada w Aleppo

Dżihadyści walczący przeciw wojskom Baszara Asada w Aleppo

Foto: AFP

Egipcjanin Abu Ahmed, 34 lata, żonaty, jedno dziecko. Na stałe mieszka w Londynie. Za pomocą Skype’a skontaktował się z Wolną Armią Syryjską, która w styczniu przerzuciła go przez turecką granicę. – Zapłaciłem 600 dol. za kałasznikowa. Przeszkolili mnie, jak go używać, kolejne 60 dol. poszło na naboje – mówi. Na froncie spędził pięć tygodni.

Do Syrii jeżdżą walczyć tysiące ludzi z całego świata. – W państwach arabskich to druga bądź trzecia pod względem wielkości taka mobilizacja od lat 80. – uważa Aaron Zelin z Międzynarodowego Centrum Studiów nad Radykalizacją na londyńskim King’s College, który kierował pracami nad opublikowanym właśnie raportem o udziale cudzoziemców w syryjskiej wojnie.

Na pomoc braciom

Z ustaleń zespołu Zelina wynika, że od początku trwającego ponad dwa lata konfliktu po stronie opozycji do walki stanęło od 2 do nawet 5,5 tysiąca zagranicznych bojowników, w tym do 600 z Europy. – Większość cudzoziemców pochodzi z państw arabskich, przede wszystkim z Libii, Tunezji, Arabii Saudyjskiej i Libanu – twierdzi Zelin. Jego zdaniem „Arabowie do Syrii jadą z pobudek altruistycznych. Chcą pomóc swym mordowanym sunnickim braciom”.

Jeśli chodzi o Europejczyków, to najwięcej, bo po około 100, jest tam Brytyjczyków i Holendrów. „Le Figaro” ustalił, że do Syrii wyjechało walczyć 50–80 Francuzów. „Der Spiegel” pisał, że mniej więcej tyle samo jest tam Niemców. „The Copenhagen Post” ustalił z kolei, że po stronie syryjskich powstańców walczy około 45 Duńczyków. – Są to przede wszystkim osoby pochodzenia arabskiego, które mają paszporty krajów europejskich – mówi „Rz” Zaid Mostou, który syryjską wojnę relacjonował dla telewizji Al Arabija.

W latach 80. do Afganistanu walczyć pojechało od 5 do nawet 20 tys. dżihadystów z zagranicy, na świętej wojnie w Iraku po amerykańskiej inwazji w 2003 r. było ich od 4 do 5 tys. – To dane dotyczące trwających wiele lat konfliktów. Tymczasem do Syrii większość cudzoziemców przyjechała w ubiegłym roku. Oznacza to, że tyle samo bojowników zjechało do Syrii w 2012 r., co podczas całej wojny irackiej – podkreśla Zelin.

Altruiści terroryści

Kim są nowi arabscy dżihadyści? Rząd w Damaszku utrzymuje, że to terroryści powiązani z Al Kaidą. – Tak jak początkowo Zachód finansował Al Kaidę w Afganistanie i zapłacił za to potem wysoką cenę, tak teraz wspiera ją w Syrii, Libii i innych miejscach. Zapłaci za to w samym sercu Europy i Stanach Zjednoczonych – ostrzegał wczoraj prezydent Syrii, czyniąc aluzję do pomocy, jakiej Waszyngton udzielał w latach 80. mudżahedinom walczącym w Afganistanie z radziecką okupacją.

W Syrii przeciw siłom reżimowym walczy m.in. ugrupowanie Front an Nusra, które miało przyrzec lojalność przywódcy Al Kaidy Ajmanowi az Zawahiriemu i przyznało się do przeprowadzenia wielu zamachów wymierzonych w reżim Asada.
– Ilu dokładnie jest tam członków Al Kaidy, nikt nie jest w stanie powiedzieć. Pewne jest natomiast, że na wojnę przyjeżdża bardzo dużo cudzoziemców, którzy nie mają z nią nic wspólnego – uważa Mostou.

Portal Al Monitor twierdzi, że dżihadystami w Syrii nie są już ludzie źle wykształceni i niezaradni życiowo. Tak zwykle było w przypadku uczestników poprzednich „globalnych dżihadów” w Iraku i Afganistanie. Ludzie ci z udziału w wojnach uczynili sposób na życie.
„Większość uczestników świętej wojny w Syrii nie jest nawet członkami radykalnych ruchów islamskich. Są niezależni, dobrze wykształceni, nie mają problemów finansowych ani socjalnych. Ich motywacją jest ochrona muzułmańskich kobiet i dzieci, które każdego dnia są w Syrii zabijane i gwałcone” – mówi cytowany przez portal 37-letni Egipcjanin Abu Rami, który w ubiegłym roku na wojnę jeździł cztery razy.

Zdaniem Abu Ramiego w Syrii walczy w tej chwili „kilkuset Egipcjan”. Podobne informacje podają kairskie media. W lutym egipska telewizja państwowa podała nazwiska dziesięciu egipskich „męczenników”, którzy zginęli w Syrii.

W poniedziałek władze Belgii poinformowały o aresztowaniu sześciu osób, które rekrutowały bojowników na syryjską wojnę i deklarowały, że po obaleniu reżimu powstanie tam państwo „prawdziwie islamskie”. – Największe zagrożenie może się kryć nie w tym, że do Syrii jeżdżą członkowie Al Kaidy czy radykałowie islamscy, ale w tym, że uczestnicy tej wojny się nimi staną – mówi Zaid Mostou.

Egipcjanin Abu Ahmed, 34 lata, żonaty, jedno dziecko. Na stałe mieszka w Londynie. Za pomocą Skype’a skontaktował się z Wolną Armią Syryjską, która w styczniu przerzuciła go przez turecką granicę. – Zapłaciłem 600 dol. za kałasznikowa. Przeszkolili mnie, jak go używać, kolejne 60 dol. poszło na naboje – mówi. Na froncie spędził pięć tygodni.

Do Syrii jeżdżą walczyć tysiące ludzi z całego świata. – W państwach arabskich to druga bądź trzecia pod względem wielkości taka mobilizacja od lat 80. – uważa Aaron Zelin z Międzynarodowego Centrum Studiów nad Radykalizacją na londyńskim King’s College, który kierował pracami nad opublikowanym właśnie raportem o udziale cudzoziemców w syryjskiej wojnie.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022