Tym razem trafiło na Grecję. W nocy z niedzieli na poniedziałek parlament w Atenach uchwalił ustawę, która znosi gwarancję dożywotniej pracy dla blisko 700 tys. pracowników państwowych. Bezpośrednim skutkiem tej decyzji będzie zwolnienie 150 tys. urzędników w nadchodzących dwóch latach.
– W tym 11-milionowym kraju administracji urosła do ogromnych rozmiarów, bo z każdymi wygranymi wyborami zwycięska ekipa zatrudniała dodatkowo tysiące swoich ludzi w urzędach. Dopiero w trzecim roku kryzysu Unii Europejskiej udało się wreszcie obalić ten układ – mówi „Rz" Fabian Zuleeg z European Policy Center w Brukseli.
Aby ratować finanse państwa, od 2010 roku grecki rząd co prawda zwolnił 70 tys. urzędników, a pozostałym ograniczył pensje o około 1/5. Ze względu na zapisy konstytucji rząd nie mógł jednak wyrzucać pracowników administracji na bruk, a jedynie nie zastępować tych, którzy przeszli na emeryturę. W kraju o najwyższym wskaźniku bezrobocia w zjednoczonej Europie (27 proc. osób w wieku produkcyjnym) kasta pracowników państwowych nadal była więc uprzywilejowana.
Radykalna decyzja greckiego parlamentu nie jest jednak wyjątkiem. Przeciwnie, jak wynika z danych MFW, od wybuchu kryzysu wszystkie kraje Unii zaczęły redukować, a przynajmniej stabilizować liczbę urzędników poza jednym: Niemcami.
– W Grecji wydatki na pensje i emerytury urzędników pochłaniają połowę wydatków budżetowych państwa. Nie da się ich utrzymać, jeśli kraj ma uniknąć bankructwa – zwraca uwagę Zuleeg.