Holandia chce wstrzymać integrację

Unia według rządu w Hadze: europejska tylko tam, gdzie to niezbędne, narodowa zawsze tam, gdzie możliwe.

Publikacja: 24.06.2013 01:22

Holendrzy nie są już zainteresowani budowaniem „coraz ściślejszych związków między narodami Europy w

Holendrzy nie są już zainteresowani budowaniem „coraz ściślejszych związków między narodami Europy w każdej możliwej dziedzinie”.

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Przesłanie rząd Holandii zawarł w liście skierowanym do swojego parlamentu. Ma być potem przekazane Komisji Europejskiej.

Haga to już druga, po Londynie, europejska stolica, która oficjalnie mówi, że skończył się czas budowania „coraz ściślejszych związków między narodami Europy w każdej możliwej dziedzinie" (ang. ever closer union).

Pojęcie to wymienione jest w unijnych traktatach, a konkretnie w samej preambule już od początku istnienia UE, czyli od traktatów rzymskich.

Sojusznik Camerona

Teraz jest kwestionowane już nie tylko przez wiecznie eurosceptyczną Wielką Brytanię, która nie chciała ani wejścia do strefy Schengen, ani wspólnej waluty euro. Ale też przez kraj założycielski Holandię, od początku znajdujący się w głównym nurcie integracji.

Co prawda holenderski premier, w przeciwieństwie do brytyjskiego, nie chce wyjątków od unijnych polityk dla swojego kraju ani przenoszenia z powrotem kompetencji Unii Europejskiej do stolic narodowych. A jednak jego eurosceptyczna retoryka i apel o przyhamowanie oznacza, że David Cameron znalazł poważnego sojusznika w osobie Marka Ruttego.

– To zdecydowanie pozytywna informacja dla Camerona. Pokazuje, że niezadowolenie z europejskiego status quo nie jest brytyjskim fenomenem. Łatwiej będzie teraz, razem z Holandią, przekonać również kraje takie jak Szwecja czy Niemcy – uważa Mats Person, dyrektor londyńskiego think tanku Open Europe, który pierwszy podał informację o holenderskiej inicjatywie.

Jednocześnie Holandia, mimo eurosceptycznych haseł, przyznaje, że dalsza integracja jest konieczna w dziedzinie zarządzania gospodarczego, czyli w sferze kluczowej dla uniknięcia w przyszłości kryzysów w strefie euro.

Holenderskie stanowisko powstało po konsultacjach z dziesiątkami firm i związków zawodowych. Zawiera 54 konkretne punkty dotyczące szczegółowych unijnych przepisów lub proponowanych rozwiązań od kwestii imigracji i polityki społecznej, przez unijny budżet, podatki, po ochronę środowiska, zarządzanie lasami czy zapobieganie powodziom.

Haga a sprawa polska

Wniosek płynący z tych 54 uwag jest jednoznaczny: Unia powinna tworzyć prawo tylko tam, gdzie to niezbędne, i tylko w takim zakresie, w jakim uzasadnia to paneuropejski charakter zjawiska.

Dla przykładu: dyrektywa antypowodziowa powinna obejmować gospodarkę wodną tylko tych akwenów, których wylanie może zaszkodzić innym państwom. A europejska koordynacja podatkowa może pojawić się tylko tam, gdzie dochodzi do nadużyć na skalę międzynarodową.

Wiele z konkretnych postulatów holenderskich mogłoby się spodobać Polsce. Mniej regulacji w gospodarce, więcej liczenia kosztów nowych przepisów, sprzeciw wobec tworzenia osobnego budżetu dla strefy euro.

Ale są i propozycje niebezpieczne.

– Postulat ograniczenia unijnego budżetu to jeden z nich – mówi „Rz" Rafał Trzaskowski, eurodeputowany PO w Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego.

Drugim jest zreformowanie funduszy strukturalnych tak, aby dostawały je tylko najbiedniejsze regiony w najbiedniejszych krajach.

– To stary postulat brytyjski, który w praktyce doprowadzi do likwidacji polityki spójności. Im mniej krajów dostaje fundusze strukturalne, tym mniejsze poparcie dla utrzymywania tej polityki – wyjaśnia Trzaskowski.

Ważniejsza jednak niż konkretne postulaty jest ogólna wymowa rządowego manifestu. – Wszystko to, co proponują Holendrzy, można osiągnąć przez reformy wewnętrzne. Demagogią jest podważanie w tym celu fundamentów UE i zastanawianie się nad sensem integracji. To bardzo niebezpieczne zjawisko w czasach kryzysu – uważa Trzaskowski.

Bo rzeczywiście Haga nabiera dystansu do Brukseli i brzmi coraz bardziej jak Londyn.

Co prawda nie proponuje odebrania części kompetencji Brukseli i oddania ich z powrotem do stolic narodowych. Ale mówi wprost o konieczności zmiany prawa w takich przypadkach, gdy unijny Trybunał Sprawiedliwości wydał werdykt interpretujący konkretne przepisy w sposób sprzeczny z założeniami ich twórców. Oznaczałoby to, że wyroki TS przestają być ważnym źródłem unijnego prawa, a stają się raczej pretekstem do wycofywania się z różnych inicjatyw.

Holandia mówi jednak wyraźnie, że nie chce zmian w unijnych traktatach.

– To problem dla Camerona – uważa Mats Person. Bo brytyjski premier chciałby taką instytucjonalną rewolucję wykorzystać do odebrania Brukseli części władzy.

Korespondencja z Brukseli

Przesłanie rząd Holandii zawarł w liście skierowanym do swojego parlamentu. Ma być potem przekazane Komisji Europejskiej.

Pozostało 97% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021