Hiszpania torturuje Anglię

Choć wojna między krajami Unii jest nie do pomyślenia, konflikty graniczne nie zniknęły. Najostrzejszy jest między Hiszpanią i Wielką Brytanią.

Publikacja: 30.07.2013 01:49

W referendum w 2002 roku tylko 187 osób chciało przyłączenia Gibraltaru do Hiszpanii. 17 900 było pr

W referendum w 2002 roku tylko 187 osób chciało przyłączenia Gibraltaru do Hiszpanii. 17 900 było przeciw

Foto: AFP

Władze Gibraltaru mówią o „torturach", jakie hiszpańska Guardia Civil od trzech dni stosuje wobec wyjeżdżających z brytyjskiego terytorium zamorskiego. Każdy samochód jest dokładnie kontrolowany. Skutek: kobiety, ale także dzieci i starcy stali wczoraj w skwarze przeszło sześć godzin w kolejce, którą tworzyło tysiące samochodów.

Oburzenie ze strony Londynu jest tak wielkie, że szef brytyjskiej dyplomacji William Hague przerwał swojemu odpowiednikowi w Madrycie Jose-Garcii Margallowi weekend i w niedzielę wieczorem zadzwonił, aby wyrazić „poważne zaniepokojenie". Usłyszał w słuchawce, że kontrole są „konieczne", bo tego wymaga europejskie prawo. Wielka Brytania, a więc także i Gibraltar, nie przystąpiła do umowy z Schengen o zniesieniu kontroli granicznych.

Ostrzał skutera

Tłumaczenie Margallo jest jednak tylko częściowo prawdziwe. Wzmożone kontrole to część długiej serii inicjatyw, które mają przypomnieć, że hiszpański rząd nigdy nie pogodził się z utratą strategicznego terytorium przeszło 300 lat temu.

Od początku roku Guardia Civil zdążyła już ostrzelać pływającego na skuterze wodnym w obrębie wód terytorialnych Gibraltaru Brytyjczyka. Suwerenność terytorium pogwałciły także hiszpańskie kutry, które zaczęły robić sztuczne fale, aby przerwać budowę betonowej rafy, która mogłaby utrudnić połowy. Był też przelot hiszpańskich myśliwców nad obszarem powietrznym Gibraltaru.

– To nie są mądre działania, bo mogą sprowokować Maroko do wystąpienia o Ceutę i Melillę (dwie hiszpańskie enklawy w Afryce Północnej – red.), co w przeciwieństwie do sporu hiszpańsko-brytyjskiego może nawet skończyć się wojną – przestrzega w rozmowie z „Rz" Hiszpan Jorge Nunez z Center for European Policy Studies (CEPS) w Brukseli.

Spór ma też wymiar prawny. Londyn uważa, że terytorium mu się należy nie tylko na podstawie traktatu z Utrechtu (1713), który zatwierdził zmiany terytorialne po zakończeniu wojny o hiszpańską sukcesję, ale także z powodu jednomyślnej woli mieszkańców terytorium: w ostatnim referendum w 2002 roku 99 proc. głosujących opowiedziało się za pozostaniem pod panowaniem Elżbiety II.

– Gibraltar należy do Wielkiej Brytanii dłużej niż Nicea do Francji i niż istnieje Belgia. Dlatego dla brytyjskiej opinii publicznej ta sprawa ma wymiar symboliczny – mówi „Rz" Hugo Brady z londyńskiego Center for European Reform (CER). Choć zaznacza: gdyby mieszkańcy Gibraltaru chcieli przyłączyć się do Hiszpanii, Londyn pogodziłby się z tym bez oporu.

Madryt wskazuje na inne argumenty prawne. Jednym z nich jest to, że traktat z Utrechtu nie przyznawał Brytyjczykom wód terytorialnych (takiego pojęcia wówczas nie było), innym to, że w ciągu minionych 300 lat obszar terytorium zamorskiego został powiększony poza pierwotnie ustalone granice. Hiszpanie posiłkują się także ustanowioną w latach 60. XX wieku przez ONZ doktryną „spójności terytorialnej", którą miałby naruszać niezależny Gibraltar.

Bez powtórki z Falklandów

Taka logika wprowadziła jednak sam Madryt w pułapkę. „Skała" jest bowiem rajem podatkowym, gdzie Hiszpanie masowo przyjeżdżają kupować tańsze produkty i lokować oszczędności z dala od czujnego oka fiskusa. Gibraltarski rząd proponował już podjęcie rozmów na ten temat, ale hiszpańskie władze taką możliwość odrzucają, bo nie traktują terytorium jako niezależnego podmiotu.

Jest też aspekt strategiczny. Dzięki Gibraltarowi Brytyjczycy kontrolują przepływ ¼ światowego handlu morskiego. Nauczeni doświadczeniem z okresu napiętych stosunków między prezydentem Bushem i premierem Zapatero po interwencji w Iraku, Amerykanie wolą, aby w ramach NATO to zadanie nadal było w rękach Anglików, a nie Hiszpanów. Tym bardziej, że Hiszpania ma własne bazy wojskowe o niewiele mniejszym znaczeniu strategicznym w okolicy Cieśniny Gibraltarskiej w Algeciras, Tarifie, Kadyksie i Rocie.

Czy konflikt może któregoś dnia wymknąć się spod kontroli, a nawet doprowadzić do otwartej wojny, tak jak to było w 1982 roku o inny relikt brytyjskiego imperium, Falklandy?

– 30 lat temu zarówno argentyńska junta, jak i rząd Margaret Thatcher były bardzo niepopularne i każda ze stron liczyła, że wojna zjedna społeczeństwo. Dziś sytuacja jest odwrotna: z powodu kryzysu zarówno Hiszpania, jak i Wielka Brytania potrzebują wsparcia z zagranicy, a nie konfliktu – wskazuje Hugo Brady.

– Dla Katalończyków czy Basków sprawa Gibraltaru w ogóle jest obojętna, bo nie czują się solidarni z hiszpańskim państwem. Eskalacja konfliktu nie przysporzy popularności rządowi Rajoya także wśród reszty Hiszpanów, dla których niepomiernie ważniejsze jest wysokie bezrobocie i załamanie gospodarki – potwierdza Jorge Nunez.

Spór zaczyna się od samej Brukseli

Krajom UE do tej pory nie udało się rozwiązać przynajmniej kilkunastu konfliktów granicznych. Najpoważniejszy dotyczy samej Brukseli, która w ramach Belgii ma status niezależnej prowincji. Zamieszkana w przytłaczającej większości przez ludność francuskojęzyczną, leży w środku Flandrii i stanowi główną przeszkodę dla ogłoszenia niepodległości przez tę ostatnią prowincję.

Art. 2 i 3 konstytucji Republiki Irlandii zakłada z kolej zjednoczenie wyspy na drodze pokojowej i daje możliwość uzyskania irlandzkiego obywatelstwa przez mieszkańców brytyjskiego Ulsteru.

Niemcy i Holandia nie mogą ustalić głównego nurtu granicznej rzeki Ems, a Portugalia od 1801 roku nie uznaje przynależności do Hiszpanii niewielkiego terytorium należącego do Estremadury nazywanego Olivenza. Do wyspy Rockall na północno-wschodnim Atlantyku pretensje zgłasza z kolei Wielka Brytania, Irlandia i Dania, a także pozostająca poza UE Islandia. Natomiast Chorwacja i Słowenia nie mogą się porozumieć, do kogo powinna należeć Sveta Gera, szczyt o wysokości 1178 metrów. Teoretycznie warunkiem przystąpienia do UE jest brak konfliktów granicznych z sąsiadami.

—j.bie.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021