Melnik został zatrzymany pod koniec lipca pod zarzutem łapownictwa. Do zatrzymania doszło dzięki zeznaniom rodziców dwóch kandydatów na studia, od których były rektor wymagał łapówkę w kwocie ok. 120 tys. hrywien (ok. 50 tys. złotych). Podczas rewizji w gabinecie rektora głównej ukraińskiej uczelni podatkowej milicja znalazła ponad 30 tys. dolarów. Gdy informacja o incydencie trafiła do ukraińskiej prasy, pojawili się kolejni poszkodowani. Wśród nich ojciec jednej ze studentek, który opowiedział o regularnych „poborach" inicjowanych przez byłego rektora.
Zgodnie z decyzją sądu, podejrzany miał się znajdować w areszcie domowym, natomiast w zeszły weekend udało mu się uciec ukraińskiej milicji, a jego miejsce pobytu nie jest znane. Uciekinier jest poszukiwany krajowym listem gończym, lecz to nie przekonuje przedstawicieli ukraińskiej opozycji, którzy twierdzą że Melnikowi pomogli uciec starzy znajomi.
- Ucieczka Melnika pokazała, że „Partia Regionów" jest mocno podzielona. Jedni działają opierając się o normy prawne, drudzy obawiają się, że były rektor zacznie mówić i pociągnie za sobą kolejnych przedstawicieli władzy państwowej – mówi dla gazeta.ua deputowany opozycyjnej „Batkiwszczyny" Sergej Sobolew i dodaje: - podejrzany mógł dużo opowiedzieć o swoim byłym szefie, a obecnym premierze Azarowie. Jak zakładała się Akademię podatkową i jak tam pierze się pieniądze? Nikt tym nie jest zainteresowany, dlatego mu otworzyli „zielony korytarz".
Ze zdaniem opozycyjnego polityka nie zgadza się adwokat podejrzanego Rusłan Misiuna, który twierdzi, że informacja o ucieczce byłego rektora nie jest potwierdzona. - Piotr Melnik mógł udać się na leczenie, ponieważ ostatnio przeżywał poważny stres psychologiczny - oświadczył w ukraińskiej telewizji TVi.
Niedawno Melnik dowiedział się o grożącym mu poważnym wyroku sądowym, przewidującym kilka lat więzienia. Według ukraińskiej prasy jest to główna przyczyna jego ucieczki. Z drugiej zaś strony zniknięciem łapówkarza mogli się zainteresować inni ludzie, na których mógł on mieć „haki".