Dżija robi zawrotną karierę. Ma już na Facebooku ponad sto tysięcy fanów, dedykowaną jej płytę z piosenkami, aplikację na komórki oraz koszulki z własnym wizerunkiem. Pierwszy odcinek jej przygód został przetłumaczony z rodzimego urdu na 18 języków i – jak zapewnia producent – ma się pojawić w 60 krajach.
Animacja i dialogi są proste. Fabuła, która zawiązuje się wraz z kradzieżą kozy, także nie powala na kolana. Choć „Mścicielka w burce", której bohaterką jest Dżija, pojawiła się na ekranach zaledwie kilka tygodni temu, już wywołała zachwyt, szczególnie na Zachodzie, za rozprawianie się ze stereotypami w świecie islamu. Muzułmanów sprowokowała jednak do wyjątkowo poważnej debaty, choć zapewne całkiem innej, niż życzyliby sobie twórcy filmu.
Akcja kreskówki rozgrywa się w sielankowej dolinie, która zapewne nie przez przypadek przypomina pakistańską Swat, o której zrobiło się głośno jesienią ubiegłego roku, gdy talibowie próbowali tam zabić nastoletnią blogerkę Malalę Jusafzaj. Dziewczynka krytykowała ich, domagając się m.in. prawa do edukacji.
Gdy dzieciom w filmie wioskowi złoczyńcy kradną kozę, niespodziewanie pojawia się tajemnicza superbohaterka, która solidnym ciosem zadanym książką powala złodziei.
Idyllę zniszczyć próbują także miejscowy biznesmen oraz niejaki Bandok, demoniczny czarownik z krzaczastą brodą przywodzącą na myśl talibskich dowódców. Wspólnie decydują o zamknięciu szkoły dla dziewcząt, bo „czy się uczą, czy nie i tak skończą przy garach" (to szczególnie w wiejskich regionach Pakistanu opinia wyjątkowo popularna). I znów z odsieczą przychodzi tajemnicza kobieta w burce. Jest nią oczywiście Dżija, która – gdy nie walczy ze złem – jest nauczycielką. Jej bronią zarówno podczas walki, jak i w szkole są pióro i książki.