W formacie Power Point dotarły do szefowej europejskiej dyplomacji Catherine Ashton propozycje Teheranu przygotowane na wczorajszej rozmowy w Genewie. Nie zawierają one wielu rzeczy świadczących o przełomie w trwającym już ponad dekadę konflikcie o program nuklearny Iranu. Ale jest wola zmian, które mogą się przekształcić już niedługo w prawdziwe negocjacje. Tym bardziej że szef irańskiej dyplomacji Mohammad Dżawad Zarif napisał w na Facebooku, że Iran „pragnie zmienić stanowisko, które nie doprowadziło do żadnego rozwiązania w ostatnich latach”.
Jako że niedawno doszło do rozmowy telefonicznej nowego prezydenta Iranu Hasana Rowhaniego z prezydentem Barackiem Obamą, powstało wrażenie odwilży nie tylko w relacjach amerykańsko–irańskich, ale i pojawiło się przekonanie, że Teheran gotów jest do ustępstw. – Możemy rozmawiać na temat formy, ilości i poziomu wzbogacania uranu – oświadczył Abbas Aragczi, wiceszef irańskiego MSZ.
Irańczycy spotykają się w Genewie z przedstawicielami grupy 5+1, czyli pięciu państw będących stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz Niemiec. Berlin był ponad 10 lat temu inicjatorem dialogu z Iranem i stąd jego obecność w tym gremium.
Na ostatnim spotkaniu, wiosną tego roku, grupa 5+1 zażądała od Iranu wstrzymania procesu wzbogacania uranu do poziomu 20 proc., w czym wyraża się stopień koncentracji dwu izotopów tego pierwiastka. Rzecz w tym, że taki materiał stosunkowo łatwo wzbogacić do 90 proc. i tym samym zmienić w komponent gotowy do użycia przy konstrukcji broni nuklearnej. Według grupy 5+1 Iran, który zapewnia od lat, że celem całego programu nuklearnego jest rozwój energetyki, mógłby bez przeszkód wzbogać uran do poziomu 3,5 proc. do stosowania jako paliwo w reaktorach atomowych. Wyprodukowane do tej pory 190 kg wzbogacone uranu Teheran miałby przekazać do przeróbki za granicą.
Na tak sformułowane żądania Iran odpowiedział, że domaga się zarówno uznania prawa do wzbogacania uranu, jak i zniesienia sankcji nałożonych przez Unię Europejską, ONZ i Stany Zjednoczone.