Prezydent rozlicza Majdan

Pobicie Łucenki, wysokie wyroki za obalenie pomnika Lenina, pacyfikacja manifestacji w Charkowie: Janukowycz przystąpił do ofensywy.

Publikacja: 13.01.2014 13:00

Berkut zaczął szturm w sobotę nad ranem, gdy tłum protestujących próbował zablokować wywiezienie z sądu trzech działaczy opozycji. Chwilę wcześniej zostali skazani aż na sześć lat więzienia za rzekomą próbę wysadzenia w 2011 r. pomnika Lenina w jednej z podkijowskich miejscowości.

– Oni są całkowicie niewinni. Zarzuty zostały sfabrykowane przez służby bezpieczeństwa – mówi „Rz" Mykoła Kniażycki, jeden z liderów założonej przez Julię Tymoszenko Batkiwszczyny.

Pałowanie było tak brutalne, że w szpitalu znalazło się aż 11 osób. Jurij Łucenko, jeden z przywódców pomarańczowej rewolucji, miał wstrząs mózgu i stracił przytomność. Światowe media obiegło zdjęcie jego zakrwawionej twarzy.

Następnego dnia Janukowycz uderzył znowu. Tym razem celem był zjazd działaczy opozycyjnych z całej Ukrainy w Charkowie. Najprawdopodobniej opłaceni przez władze, wysportowani mężczyźni najpierw zaatakowali cerkiew, w której odbywało się spotkanie, a gdy zostało przeniesione do biblioteki, ponowili atak.

Sygnałów przykręcania śruby przez Janukowycza jest więcej. „Nieznani sprawcy" niedawno pobili dziennikarkę śledczą Tatianę Czornowił, a w sieciach telewizyjnych, takich jak popularny Inter, zniknęły relacje z Majdanu. Policja zaczęła także przeszukiwać mieszkania wybranych działaczy występujących na kijowskich manifestacjach.

W odpowiedzi opozycja radykalizuje język.

– Ta krew zapędzi Janukowycza i jego klikę do więzienia – mówił w niedzielę z trybuny na kijowskim Majdanie Petro Poroszenko, jeden z nielicznych oligarchów, którzy otwarcie występują przeciw prezydentowi.

Jednak tego dnia na manifestacji stawiło się zaledwie 10 tys. osób, o wiele mniej niż po brutalnym rozpędzeniu protestujących przez Berkut przed siedzibą prezydenta pod koniec listopada.

W tej sytuacji ukraińska opozycja liczy na ostrą reakcję Zachodu.

– Trzeba zakazać wjazdu do Unii szefowi MSW Witalijowi Zacharczence i zamrozić własność za granicą prezydenta Wiktora Janukowycza – uważa Mykoła Kniażycki. Tego samego zdania jest lider Udaru Witalij Kliczko: apelował o to w niedzielę na Majdanie.

Taką opcję bardzo poważnie rozważa Waszyngton. Zdaniem portalu EU-Observer Departament Stanu przygotował już listę kilkunastu osób z grona najwyższych władz Ukrainy, które w każdej chwili mogą zostać objęte sankcjami. Rezolucję w tej sprawie już kilka dni temu przyjął amerykański Senat. Stwierdził wówczas, że sankcje powinny zostać rozważone, gdy Janukowycz znów użyje siły, co się stało chwilę później.

Mobilizacja Unii będzie o wiele trudniejsza.

– Sankcje to skrajne rozwiązanie. Na razie ich nie planujemy, monitorujemy sytuację – mówi „Rz" Maja Kocijancic, rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton.

Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski, który na Twitterze w nocy z piątku na sobotę od razu zawiadomił o pobiciu Łucenki, precyzuje w rozmowie z „Rz": temat reakcji na ostatnie wypadki na Ukrainie może być przedmiotem obrad jednego z najbliższych posiedzeń ministrów spraw zagranicznych Unii w Brukseli.

Zachodni dyplomaci nie mają wątpliwości, że Janukowycz ostatecznie zdecydował się na „opcję moskiewską": liczy na wsparcie Kremla w wygraniu wyborów w 2015 r., czy to poprzez pomoc gospodarczą, czy wsparcie przy sfałszowaniu głosowania.

Cimoszewicz ostro o Ukrainie: Jak narkoman

– Teraz wiemy, że od początku takie były jego plany. Nigdy nie myślał poważnie o podpisaniu układu stowarzyszeniowego, a sprawa Julii Tymoszenko była dla niego doskonałym pretekstem, aby utrzymywać pozór rozmów z Brukselą i wymusić ustępstwa na Putinie – mówi nasz rozmówca w Brukseli. Jednak, jego zdaniem, sankcje wcale nie muszą być najlepszym sposobem, aby zablokować plany Janukowycza: w sąsiedniej Białorusi nie powstrzymały one Aleksandra Łukaszenki przed zaostrzeniem autorytarnego reżimu.

Przyznają to nawet działacze ukraińskiej opozycji.

– Z Janukowyczem kontakt trzeba utrzymać. Priorytetem Brukseli musi być dopuszczenie do udziału w wyborach prezydenckich wszystkich działaczy opozycji – mówi Mykoła Kniażycki.

Rządząca Partia Regionów przeforsowała ustawę, zgodnie z którą w wyborach nie mogą startować kandydaci, którzy na stałe mieszkają za granicą. A taki jest przypadek żyjącego w Niemczech Witalija Kliczki. Z kolei prokuratura wystąpiła z zarzutami przeciw przywódcy Batkiwszczyny Arsenijowi Jaceniukowi, co również może pozbawić go możliwości startu w wyborach. W wyborach nie może też startować pozostająca w więzieniu Julia Tymoszenko. A lider nacjonalistycznej Swobody Ołeh Tiahnybok jest kojarzony przez wielu Ukraińców, szczególnie we wschodniej części kraju, ze skrajną, wręcz faszystowską prawicą. Całej opozycji trudno by więc było stanąć za jego kandydaturą.

Berkut zaczął szturm w sobotę nad ranem, gdy tłum protestujących próbował zablokować wywiezienie z sądu trzech działaczy opozycji. Chwilę wcześniej zostali skazani aż na sześć lat więzienia za rzekomą próbę wysadzenia w 2011 r. pomnika Lenina w jednej z podkijowskich miejscowości.

– Oni są całkowicie niewinni. Zarzuty zostały sfabrykowane przez służby bezpieczeństwa – mówi „Rz" Mykoła Kniażycki, jeden z liderów założonej przez Julię Tymoszenko Batkiwszczyny.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022