Prezydent ogłosił swoje plany zaledwie w kilku zdaniach w trakcie wtorkowej konferencji prasowej. Wiele wskazuje jednak na to, że w ten sposób wywoła równie burzliwą debatę jak ta, która towarzyszła parę miesięcy temu ustanowieniu małżeństw osób tej samej płci z możliwością adopcji dzieci.
– Hollande liczy na to, że wprowadzi prawo do eutanazji, nie mówiąc nam tego otwarcie. To mu się nie uda. Będzie gorąco – zapowiedział na Twitterze jeszcze w trakcie konferencji jeden z liderów ruchu protestu przeciw „małżeństwom dla wszystkich", Tugdual Derville.
Rzeczywiście, występując w Pałacu Elizejskim przed gronem 600 dziennikarzy, Hollande starannie unikał kontrowersyjnych słów: nie tylko ani razu nie użył terminu „eutanazja", ale także „samobójstwo wspomagane" ani nawet „umierać". Ale jego przesłanie jest jasne. Do końca tego roku w Zgromadzeniu Narodowym ma znaleźć się projekt ustawy, który zagwarantuje „każdej osobie dorosłej dotkniętej nieuleczalną chorobą powodującą nieznośne cierpienie zarówno fizyczne, jak i psychiczne, którego nie da się uśmierzyć, możliwość wystąpienia, w ściśle określonych warunkach, o pomoc medyczną dla zakończenia życia w godności".
Dziś tylko trzy kraje Unii Europejskiej zalegalizowały eutanazję: Holandia, Luksemburg i Belgia, przy czym tylko to ostatnie państwo dało prawo do śmierci osobom, które cierpią także na zaburzenia psychiczne, a nie tylko fizyczne. Teraz Francja miałaby pójść za belgijskim przykładem.
W grudniu Narodowy Komitet Konsultacyjny ds. Etycznych zalecił przyznanie pacjentom prawa do dostępu do leków sedatywnych i to w takiej dawce, która powoduje śmierć. Nie opowiedział się jednak za tym, aby lekarze mieli obowiązek sami dokonać eutanazji na pacjencie, jeśli o to poprosi. Czy rzeczywiście właśnie taka opcja zwycięży, na razie nie wiadomo. Hollande polecił minister zdrowia Marisol Touraine przeprowadzenie w tej sprawie możliwie jak najszerszych konsultacji społecznych przed opracowaniem ostatecznego projektu ustawy.