Wojny na razie nie będzie

To był pokaz buty, kłamstwa, ?ale też wyjątkowej skuteczności. Putin wystąpił pierwszy raz od zajęcia Krymu.

Publikacja: 04.03.2014 23:30

Władimir Putin nie dawał oznak jakiegokolwiek zdenerwowania z powodu konfliktu na Ukrainie

Władimir Putin nie dawał oznak jakiegokolwiek zdenerwowania z powodu konfliktu na Ukrainie

Foto: AFP

Konferencja, na którą czekał cały świat, opóźniła się o półtorej godziny. Władimir Putin, wyluzowany, wygodnie rozparł się w fotelu przed gronem wyciszonych, wręcz nieśmiałych dziennikarzy. Nie sprawiał wrażenia człowieka zestresowanego tym, że potępia go większość zagranicznych przywódców. W każdym szczególe spektakl był wyreżyserowany w taki sposób, aby pokazać, kto jest głównym rozgrywającym na postradzieckim obszarze.

Na najważniejsze pytanie: czy po zajęciu Krymu Putin zamierza pójść dalej i uderzyć na wschodnią Ukrainę, padła uspokajająca odpowiedź: „Na razie nie ma takiej potrzeby". Jednak rosyjski przywódca zaraz dodał, że wciąż „istnieje taka możliwość", bo Wiktor Janukowycz, „jedyny prawowity prezydent Ukrainy", wystąpił do Rosji o pomoc wojskową.

– Decyzję o interwencji podejmiemy tylko dla ochrony Rosjan mieszkających na Ukrainie. To jest działanie wręcz humanitarne – powiedział Putin.

Prezydent co prawda polecił premierowi Dmitrijowi Miedwiediewowi „nawiązać kontakty gospodarcze" z ekipą Arsenija Jaceniuka, jednak nie uznaje go za legalny rząd.

–To był zamach stanu, z tym nawet nikt nie polemizuje. Zgodnie z porozumieniem, które 21 lutego wynegocjowali szefowie dyplomacji Polski, Francji i Niemiec, Janukowycz właściwie oddał całą władzę, nie miał szans na reelekcję. Po co więc było siłą dokonywać przewrotu? – pytał retorycznie Putin.

Jego zdaniem to, co się dziś dzieje na Ukrainie, przypomina sposób, w jaki Hitler umocnił dyktaturę przy pomocy SA, organizacji, którą potem spacyfikował.

– W Kijowie także może się pojawić radykalny, faszystowski, antysemicki przywódca – ostrzegł.

Polska szkoliła faszystów

Jego zdaniem w tym niebezpiecznym procesie swój udział mają także Polska i Litwa, bo oba kraje „szkoliły radykalnych działaczy Majdanu".

– Gdy ci ludzie chcieli zdobyć siedzibę Partii Regionów, przy wejściu zabili pierwszego pracownika technicznego, a drugiego zaprowadzili do piwnicy i spalili żywcem – relacjonował rzekome dowody brutalności uczestników Majdanu, o których do tej pory nikt nie słyszał.

Zdaniem władcy Kremla po stronie Janukowycza winy nie ma.

– On nie wydał rozkazu strzelania do ludzi, sam mu w rozmowie telefonicznej to odradzałem. Są natomiast opinie, że to zrobili prowokatorzy jednej z partii opozycyjnych. Pokazano przecież przestrzelone tarcze berkutowców – twierdzi rosyjski przywódca. – Janukowycz musiał uciec do Rosji, bo by go zabili. I to za co? Za to, że nie podpisał układu stowarzyszeniowego z Unią, na który ukraińska gospodarka w ogóle nie była przygotowana? To się nie mieści w głowie – dodał.

Rosja, interweniując na Krymie – uważa Putin – do takich metod się nie zniża. O obcej interwencji na półwyspie trudno w ogóle mówić, bo Ukraina „to nie tylko sąsiedzki, ale także bratni kraj". – Nie jesteśmy po różnej, ale po tej samej stronie barykady. Właśnie dlatego na Krymie nie padł do tej pory ani jeden strzał – podkreślił Putin. A na uwagę, że interweniujący od tygodnia na półwyspie żołnierze bardzo przypominają rosyjską armię, tyle że bez insygniów, odparł wręcz z oburzeniem: – To są lokalne oddziały samoobrony. Na obszarze postradzieckim one wszystkie wyglądają tak samo, bo wszędzie można kupić te same mundury.

– W Iraku, Libii, Afganistanie Amerykanie złamali wszystkie zasady prawa międzynarodowego. My zawsze działamy praworządnie – podkreślał bez żadnej ironii rosyjski prezydent.

Dla Putina pomarańczowa rewolucja sprzed dziesięciu lat i rozpisanie trzeciej tury wyborów, w których zwyciężył Wiktor Janukowycz, to „farsa". Ale dziś, co może wydać się zaskakujące, Putin „ze zrozumieniem" odnosi się do postulatów Majdanu. Robi to jednak tylko po to, aby udowodnić porażkę ukraińskiego państwa.

– Ludzie chcą radykalnych zmian, a nie wymiany jednych złodziei na drugich. Od początku istnienia Ukrainy nic się nie zmieniło, czy to za Krawczuka, Kuczmy, Juszczenki czy Janukowycza. Korupcja osiągnęła niewyobrażalne jak na doświadczenia Rosji rozmiary, kontrasty w dochodach to do sześcianu to, co mamy u nas – atakował Putin. Jego zdaniem nawet rosyjscy oligarchowie są o wiele bardziej uczciwi od ukraińskich: jeden z nich, Roman Abramowicz, miał pożyczyć miliony dolarów Ihorowi Kołomojskiemu, który pieniędzy nigdy nie zwrócił.

– I taki człowiek jest teraz mianowany gubernatorem Dniepropietrowska – mówił o Kołomojskim Putin.

Jego zdaniem Ukraina może się wręcz uczyć od Rosji zasad demokracji, bo zamiast mianować władze regionalne, Kreml pozwala, aby pochodziły one z wyboru.

–Tylko obywatele mieszkający na danym terytorium mają prawo decydować o jego przyszłości – zawyrokował Putin, zapominając choćby o pacyfikacji Czeczenii, od której zaczął swoją wielką karierę polityczną.

Rząd Jaceniuka czeka kolejna, po odebraniu Krymu, kara. Putin zapowiedział, że od końca marca Gazprom podwyższy cenę za dostawę gazu z 268 do 400 dol. za 1000 m sześc. To ma być „czysto komercyjna" decyzja wynikająca z tego, że Kijów nie płaci za dostarczony surowiec: do końca lutego dług miał osiągnąć 2 mld dolarów.

Nie jest też jasne, czy Kreml uzna wyniki wyborów prezydenckich zapowiedzianych na 25 maja. To, podkreśla Putin, zależy od „atmosfery", jaka będzie wtedy panowała na Ukrainie. Na razie jednak swojego kandydata Rosja nie ma: Janukowycz jej zdaniem nie ma już żadnej przyszłości politycznej.

Zachód niezdolny ?do działania

Po rozmowie telefonicznej z Putinem w minioną niedzielę Angela Merkel miała się zwierzyć Barackowi Obamie, że rosyjski prezydent „zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością". Wtorkowa konferencja prasowa zdaje się to w znacznym stopniu potwierdzać. Ale też pokazuje ogromny kontrast między brutalnym działaniem rosyjskiego prezydenta a wahaniami przywódców Zachodu.

We wtorek do Kijowa przyleciał sekretarz stanu USA John Kerry z obietnicą wartej miliard dolarów pożyczki. Rząd Jaceniuka apelował jednak o 35 mld dolarów, aby uratować finanse państwa.

Stany Zjednoczone wstrzymały wszelką współpracę wojskową z Rosją, zawiesiły rozmowy o liberalizacji współpracy gospodarczej i udziale w szczycie G8 w Soczi. Nie ma jednak mowy o zamrożeniu wymiany handlowej i zablokowaniu rosyjskich aktywów w USA, co mogłoby skłonić Kreml do zmiany strategii. Ameryka się waha, bo do zdecydowanego działania wobec Moskwy nie jest chętna Unia, której wymiana towarowa z Rosją jest 12 razy większa niż handel amerykańsko-rosyjski. Rząd Davida Camerona w dokumentach ujawnionych przez media wyklucza działania, które mogłyby zaszkodzić londyńskiemu City, gdzie bardzo aktywni są rosyjscy oligarchowie. Narażać na szwank z trudem rosnącej gospodarki nie chcą też Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania. Polskę, która forsuje bardziej stanowcze działania wobec Rosji, w Brukseli popierają tylko kraje bałtyckie.

Konferencja, na którą czekał cały świat, opóźniła się o półtorej godziny. Władimir Putin, wyluzowany, wygodnie rozparł się w fotelu przed gronem wyciszonych, wręcz nieśmiałych dziennikarzy. Nie sprawiał wrażenia człowieka zestresowanego tym, że potępia go większość zagranicznych przywódców. W każdym szczególe spektakl był wyreżyserowany w taki sposób, aby pokazać, kto jest głównym rozgrywającym na postradzieckim obszarze.

Pozostało 93% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019