Tomasz Deptuła ?z Nowego Jorku
– Jeśli istnieje jakiś wspólny mianownik dla tej podróży, to jest nim fundamentalne wzmocnienie więzi z naszymi sojusznikami – twierdzi Susan Rice, główna doradczyni prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego. Według niej podróż Obamy ma także stanowić sygnał, że „Rosja jest w coraz większym stopniu izolowania i to Stany Zjednoczone przewodzą społeczności międzynarodowej".
Wyprawa do Europy była planowana od dłuższego czasu. Obama ma odwiedzić Holandię, gdzie będzie uczestniczył w dwudniowym szczycie na temat bezpieczeństwa nuklearnego. Pojawi się na nim także rosyjska delegacja, ale nie została ona zaproszona na spotkania w mniejszym gronie z udziałem Obamy. Podczas szczytu ma jedynie dojść do spotkania szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa z sekretarzem stanu Johnem Kerrym.
Także w Holandii dojdzie do spotkania przedstawicieli G7, a właściwie G8 minus Rosja, w sprawie kryzysu na Ukrainie. Nieobecność przedstawicieli Kremla podczas tych spotkań ma być widocznym symbolem politycznej izolacji Rosji. Obama ma także rozmawiać z przywódcami Chin (oddzielnie) oraz Japonii i Korei Południowej. Dalszy program podróży prezydenta USA obejmuje udział w szczycie UE w Brukseli oraz wizytę w kwaterze NATO, gdzie Obama ma wygłosić przemówienie na temat kryzysu na Ukrainie. Prezydent poleci następnie do Rzymu, gdzie oprócz rozmów z Włochami spotka się także w Watykanie z papieżem Franciszkiem. Podróż za ocean Obama zakończy w piątek wizytą w stolicy Arabii Saudyjskiej Rijadzie. Tam tematem rozmów będzie przede wszystkim sytuacja w Syrii.
Według amerykańskich mediów prezydent USA będzie w trakcie podróży sondował stanowisko Europejczyków wobec Rosji. Przewiduje się, że będzie naciskał na sojuszników z drugiej strony Atlantyku na podjęcie bardziej stanowczych działań. Jednak większość ekspertów przewiduje, iż Obama będzie miał poważne problemy z przekonaniem Europejczyków do zaostrzenia restrykcji wobec Kremla, zwłaszcza w kontekście energetycznego uzależnienia pokaźnych połaci Starego Kontynentu.