Mołdawski portal moldnews.md podaje, że na czarnej liście mieliby się znaleźć bliscy współpracownicy prezydenta Władimira Putina.
Na doniesienia mołdawskich mediów Moskwa zareagowała z irytacją. – Czekamy na wyraźne wyjaśnienia władz w Kiszyniowie odnośnie do informacji o sankcjach, abyśmy mogli podjąć decyzję co do naszych dalszych stosunków – powiedział Dmitrij Rogozin, który od kilku lat odgrywa rolę pośrednika między separatystycznymi władzami Naddniestrza a Moskwą. Kiszyniów odpowiedział sprostowaniem i nazwał informację o sankcjach prowokacją.
– Mołdawia nie poparła sankcji UE dotyczących rosyjskich urzędników i biznesmenów – oświadczyła Liliana Wicu, rzeczniczka prasowa mołdawskiego premiera. – Informację o sankcjach wobec Rosjan rozpowszechnia partia komunistyczna, która dąży do destabilizacji sytuacji w kraju – dodała.
Jednocześnie mołdawskie władze potwierdziły, że rząd poparł sankcje UE wobec współpracowników prezydenta Wiktora Janukowycza i separatystycznych władz Krymu.
Na liście, której wypiera się Kiszyniów znaleźć się mieli: doradca prezydenta ds. regionalnej integracji gospodarczej Siergiej Głaziew, wicepremier Dmitrij Rogozin, przewodnicząca Rady Federacji Walentina Matwiejenko, doradca Putina ds. Abchazji i Osetii Południowej Władisław Surkow i przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin. Osoby te już zostały objęte sankcjami Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych.