Rosja obawia się powtórki wojny w Afganistanie

Zajęcie Krymu nie skłoni Zachodu do zwiększenia wydatków na obronę – mówi Christian Le Miere, ekspert International Institute for Strategic Studies w Londynie.

Publikacja: 27.03.2014 19:36

"Rz": Jak długo Ukraina będzie w stanie opierać się ewentualnej inwazji rosyjskiej armii?

Christian Le Miere:

To kwestia dni, najwyżej paru tygodni. Co prawda ukraińskie władze mobilizują rezerwistów, przenoszą też artylerię i siły lądowe na wschodnie tereny kraju, ale w ten sposób dokonają tylko ograniczonych szkód Rosji. Po utracie prawie całej floty i znacznej części wojsk lądowych na Krymie ukraińska armia jest wielokrotnie słabsza od rosyjskiej. Dlatego wojna na Ukrainie będzie podobna do kampanii gruzińskiej z 2008 r., może nieco bardziej intensywna i trochę dłuższa. W Gruzji Rosjanie mieli wiele problemów, przede wszystkim jeśli idzie o transport i logistykę. I te problemy nie zniknęły, w szczególności w południowym dystrykcie wojskowym. To nie będzie więc może błyskawiczne uderzenie, ale mimo wszystko bardzo szybkie i takie, w którym Ukraina nie ma żadnych szans.

Władimir Putin podjął już decyzję o uderzeniu?

Nie sądzę. Więcej: wydaje mi się, że wciąż skłania się ku zaniechaniu ataku, bo koszty takiej operacji byłyby dla Rosji bardzo wysokie. Przecież z moralnego punktu widzenia, jak również prawa międzynarodowego nie dałoby się tego w żaden sposób usprawiedliwić. Rosja zostałaby całkowicie izolowana. A już teraz płaci coraz wyższą cenę za zajęcie Krymu, jej gospodarka wchodzi w coraz większą recesję.

Ukraińcy nie popełnili kardynalnego błędu, oddając Krym bez walki?

Nie mieli wielkiego wyboru. Gdyby podjęli walkę, i tak straciliby wszystkie wojska na półwyspie. Rosja mogłaby zaś wykorzystać taki otwarty konflikt jako pretekst do zajęcia innych części kraju. Zresztą tuż po upadku reżimu Janukowycza nowe władze straciły zdolność do skutecznego dowodzenia siłami zbrojnymi. Rosja wykorzystała ten moment słabości.

Po wejściu na Ukrainę Kreml liczy się z wybuchem powstania

Zająć wschodnią Ukrainę Rosji może być łatwo, ale czy równie łatwo będzie ją utrzymać?

Kreml w takim wypadku z pewnością liczy się z możliwością wybuchu powstania, wojny partyzanckiej. Będzie to łatwiejsze do opanowania na Krymie, ale o wiele trudniejsze na wschodniej Ukrainie. Tym bardziej że rejon ten będzie miał długą granicę z zachodnią Ukrainą, skąd będzie przemycana broń, ludzie. W niektórych przypadkach, jak w Malezji w latach 60. XX wieku, takie powstanie udało się opanować relatywnie niewielkimi siłami. Ale kilkaset tysięcy żołnierzy w Iraku i Afganistanie nie dało rady. Rosjanie z pewnością obawiają się powtórzenia takiej sytuacji. Wiedzą, że nie będą już w stanie zdusić narodowego ruchu ukraińskiego, tak jak to było za czasów sowieckich.

Rosja w kilka dni zajęła Krym. To dowód, że ma skuteczną armię?

W ostatnich latach rosyjskie siły zbrojne rzeczywiście przeszły poważny proces modernizacji, który po części okazał się skuteczny. Wciąż jednak armia Rosji w znacznym stopniu jest wyposażona w przestarzały sprzęt, a żołnierze przewożeni są głównie koleją, bo transport powietrzny jest bardzo ograniczony. To prawda: Rosjanie sprawnie przerzucili wojska na Krym i zajęli bez wystrzału strategiczne punkty. Ale trzeba pamiętać, że to była operacja o ograniczonej skali.

Barack Obama zapowiedział, że nie wyśle wojska w obronie Ukrainy. Obawia się Rosji?

Obama, gdyby tego chciał, mógłby bez trudu odeprzeć siłami konwencjonalnymi rosyjskie uderzenie. Ale takiej woli politycznej w Waszyngtonie nie ma. Są inne priorytety: Azja, Bliski Wschód. Obama kontynuuje wycofywanie wojsk z Europy i tnie wydatki na obronę, aby przywrócić stabilność finansów USA.

Okupacja Krymu nie spowoduje wzrostu wydatków na obronę w USA i Europie?

Jeśli, to w minimalnym stopniu, na przykład w krajach skandynawskich. Ale już Francja, która ma poważne kłopoty gospodarcze, na to się nie zdecyduje.

CIA obawia się, że Rosja uderzy także na republiki bałtyckie. Jaka będzie wówczas reakcja USA?

W takim przypadku Stanom Zjednoczonym ?i Europie Zachodniej znacznie trudniej byłoby nie zareagować wojskowo na agresję, bo chodzi o kraje, które należą do NATO. Tyle że zgromadzenie wojsk, które byłyby w stanie odeprzeć ewentualny atak lądowy Rosji, zajęłoby wiele tygodni. Rosjanie wcześniej byliby już na miejscu. Dlatego Waszyngton mógłby tylko odpowiedzieć blokadą rosyjskich portów morskich, zniszczeniem okrętów, odcięciem rosyjskich dróg handlowych.

—rozmawiał Jędrzej Bielecki

"Rz": Jak długo Ukraina będzie w stanie opierać się ewentualnej inwazji rosyjskiej armii?

Christian Le Miere:

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1184
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1183
Świat
Trump podarował Putinowi czas potrzebny na froncie
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1182
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181