W elitarnym kanale telewizyjnym La 7, oglądanym głównie przez lewicowo-liberalną inteligencję, na finiszu kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wystąpili szefowie trzech najważniejszych włoskich ugrupowań politycznych.

Każdy przez godzinę odpowiadał na pytania. Dominowały problemy wewnątrzwłoskie. Premier Matteo Renzi, szef lewicowej Partii Demokratycznej (33 proc. w sondażach), pytany o kryzys ukraiński powiedział, że w poniedziałek rozmawiał o tym z polskim premierem Donaldem Tuskiem i, długo szukając słów, stwierdził, że premier Tusk, choć ze zrozumiałych powodów historycznych, jest do Rosji uprzedzony (użył idiomu „dente avvalenato" – dosłownie „zatruty ząb", czyli uprzedzenie, uraza). Innymi słowy, dał do zrozumienia, że premier Tusk, jeśli nie cierpi na rusofobię, jest wobec Moskwy nastawiony zbyt negatywnie. Renzi dodał, że Unia powinna rozmawiać z Moskwą jednym głosem, ale nie wyjaśnił jakim.

Potem było tylko gorzej. Następny w kolejce Silvio Berlusconi, wódz Forza Italia (19 proc. w sondażach), wypowiadając się na ten sam temat, powtórzył to, co opowiada rosyjska propaganda. Stwierdził, że w Kijowie władzę przejęli agresywni naziści i Rosja musi bronić swoich rodaków mieszkających na południu Ukrainy przed nazistowską agresją, czym tłumaczył konieczną zmasowaną obecność rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą. Całkowicie poparł aneksję Krymu i prawo południowo-wschodniej Ukrainy do samostanowienia. Przyznał Moskwie prawo do własnej strefy wpływów w państwach ościennych. Nakładanie sankcji na Rosję uznał za politykę głupią. Przekonywał, że Rosja powinna być członkiem NATO i Unii, a nie jest z powodu błędnej polityki Zachodu, który Moskwę od lat izoluje. Przestrzegał, że ta postawa może spowodować powrót do czasów zimnej wojny. Pytany, kto w ukraińskim sporze ma rację, powiedział, że zdecydowanie prezydent Putin.

Przepytywany jako ostatni 35-letni senator nihilistycznego Ruchu 5 Gwiazd (25 proc. w sondażach) Alessandro Di Battista uznał aneksję Krymu za akt sprawiedliwości dziejowej. Potem mówił z rewerencją o Enrico Berlinguerze ?(I sekretarz WłPKom w latach 1982–1984) i przestrzegał, że światu zagrażają rosyjski i amerykański imperializm. Ten drugi uznał za groźniejszy. Zastanawiał się, czy Italia powinna nadal należeć do NATO, argumentując, że sojusz stał się narzędziem w rękach zachodnich imperialistów. Czwarta siła polityczna Włoch, nieobecna w studio La 7 Liga Północna, w konflikcie ukraińskim również wspiera Moskwę.

Włochów problem Ukrainy obchodzi niewiele. Żadna z włoskich sondażowni o stanowisko w tej sprawie nigdy Włochów nie pytała. Można się jedynie domyślać, że wypowiadający się na ten temat czołowi włoscy politycy wyszli naprzeciw opiniom elektoratu.