Rosyjskie władze zaczęły podważać prawomocność wyboru ukraińskiego prezydenta.?– Wybory na Ukrainie są nieprawomocne, bo toczy się tam wojna domowa – oznajmił we wtorek szef senackiej komisji konstytucyjnej Andriej Kliszas. Dzień wcześniej z podobnym oświadczeniem wystąpił spiker parlamentu, jeden z bliskich współpracowników prezydenta Putina, Siergiej Naryszkin.
Takie wypowiedzi towarzyszą polemice na odległość między Kijowem i Moskwą na temat ewentualnej wizyty nowo wybranego prezydenta Ukrainy w Rosji. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zapowiedział, że nie powinni w nich uczestniczyć zagraniczni pośrednicy. W odpowiedzi szef ukraińskiego rządu Arsenij Jaceniuk odrzucił możliwość tylko dwustronnego spotkania. – Rozmowy bez pośredników, bez obecności USA i Unii są niemożliwe – powiedział. – Jak siądziesz z nimi (Rosjanami) tylko we dwójkę, to zaraz oczywiście cię oszukają.
Ławrow natychmiast odpowiedział, że „nikt nie przygotowuje żadnej wizyty (Poroszenki) w Moskwie". – (Poroszenko) powinien zacząć wreszcie prowadzić dialog w kraju i przestać wyzywać od separatystów i terrorystów – powiedział. Dzień wcześniej Petro Poroszenko zapowiedział bezlitosne zwalczanie „terrorystów w Donbasie". Senator Kliszas wypomniał z kolei Kijowowi, że „nie daje wyjaśnień w sprawie reformy konstytucyjnej". Jednym z głównych żądań Moskwy jest bowiem zagwarantowanie w ukraińskiej konstytucji federalnego ustroju kraju. – Mówienie o spotkaniu Poroszenki z prezydentem Putinem jest przedwczesne – podsumował sekretarz prasowy Kremla Dmitrij Pieskow.
Mniej lub bardziej dyplomatyczne potyczki zostały przyćmione wiadomościami z Doniecka. W poniedziałek ukraińskie oddziały w gwałtownym ataku – wspartym przez samoloty i helikoptery – odbiły z rąk separatystów międzynarodowe lotnisko w mieście. W pościgu za uciekającymi Ukraińcy dotarli w pobliże centrum, gdzie w dwóch okupowanych budynkach znajdują się sztaby separatystów. Atak był tak szybki, że w panice liderzy „Donieckiej Republiki Ludowej" zaczęli szykować ucieczkę, a część ich dowódców próbowała negocjować z atakującymi. Przywódca „Republiki" Denis Puszilin zwrócił się do Putina i Rosjan o udzielenie „jakiejkolwiek pomocy".
Dalszy atak wstrzymał ukraiński sztab, by nie doprowadzić do walk w centrum milionowego miasta. Mimo to separatyści podpalili część dworca kolejowego oraz „pałac sportu", w którym znajduje się ogromne lodowisko. – Rozkradli go, a potem podpalili od środka – opisywał właściciel obiektu, miliarder i członek Partii Regionów Borys Kolesnikow. – Zachowywali się jak banda somalijskich piratów!