O inicjatywie Warszawy napisał „Financial Times". Mogherini od wielu tygodni była uważana za faworytkę w walce o obsadzenie stanowiska wysokiej przedstawicielki ds. zagranicznych Unii. Jednak zdaniem brytyjskiej gazety kraje Europy Środkowej ostatecznie sprzeciwiły się takiej nominacji po tym, jak Mogherini zaprosiła Władimira Putina do udziału w październikowym szczycie Europa–Azja w Mediolanie. Zaraz po przejęciu przez Włochy przewodnictwa we Wspólnocie minister pojechała do Kijowa i Moskwy, aby spróbować wynegocjować porozumienie pokojowe między oboma krajami.
Szanse Mogherini bardzo wzrosły po tym, jak centrolewicowa Partia Demokratyczna premiera Matteo Renziego zdobyła aż 40,8 proc. głosów w majowych wyborach do PE. W ten sposób Włosi uzyskali najwięcej deputowanych we frakcji socjalistycznych europarlamentu. A to właśnie socjaliści mają wszelkie szanse mianować następcę lub następczynię Ashton, gdyż większość pozostałych kluczowych stanowisk w UE będzie zapewne obsadzana przez chadeków.
Decyzja o nominacji szefa lub szefowej unijnej dyplomacji ma zapaść już w środę na szczycie przywódców UE w Brukseli. Negocjacje w tej sprawie prowadzi odchodzący przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
41-letnia Mogherini doświadczenie w dyplomacji ma niewielkie: ministerstwem kieruje dopiero od lutego. Poza zięciem Mussoliniego księciem Galeazzo jest też najmłodszą szefową MSZ w historii Włoch.
Jednak Mogherini, podobnie jak Renzi, jest przedstawicielką nowego pokolenia włoskich polityków, które w pozostałych krajach zachodnich zostało przyjęte z ulgą po latach rządów Silvia Berlusconiego. W skomplikowanym systemie podziału unijnych stanowisk Włoszka ma też inny atut: jest kobietą. A tych tradycyjnie brakuje dla uzyskania w miarę zrównoważonego parytetu płci w Brukseli.