Katolicy w Białorusi mają się dobrze

Sytuacja polityczna na Białorusi nie przeszkadza Kościołowi budować nowych świątyń i wydawać katolickich gazet.

Publikacja: 09.08.2014 05:00

Katolicy w Białorusi mają się dobrze

Foto: ROL

Katolicy na Białorusi stanowią największą mniejszość religijną (około 15 procent mieszkańców wyznaje katolicyzm). Dominującą zaś rolę odgrywają prawosławni podporządkowani Cerkwi rosyjskiej (80 proc.).

Tak się historycznie złożyło, że najbardziej katolickim regionem Białorusi jest Grodzieńszczyzna, gdzie mieszka kilkaset tysięcy Polaków. Mimo że od lat panował stereotyp, że katolik to Polak, a Polak to katolik, reżim Łukaszenki traktuje te dwie wspólnoty w zupełnie odmienny sposób.

W ostatnich latach, gdy białoruskie władze zamykały Domy Polskie i prześladowały działaczy mniejszości polskiej, Kościół katolicki wybudował na Białorusi kilkaset świątyń.

– Współpracujemy z władzami państwowymi na różnych szczeblach życia codziennego, mamy porozumienia w różnych kwestiach i bez problemów dostajemy działki budowlane, na których powstają nowe świątynie – mówi „Rz" ks. Jurij Sańko, rzecznik białoruskiego episkopatu.

Białoruska kalwaria

– Obecnie tylko w Mińsku i okolicach buduje się kilkanaście nowych świątyń, a w skali krajowej będzie to kilkadziesiąt takich obiektów – dodaje ks. Sańko.

Jak twierdzi, jednym z priorytetowych projektów jest kalwaria w Miadziele (obwód miński), blisko związana z polską Kalwarią Zebrzydowską.

Kalwaria była wybudowana przez karmelitów bosych w XVIII wieku, jednak po upadku powstania listopadowego kaplice zostały rozebrane, a ziemia przekazana prawosławnemu duchowieństwu.

Dopiero w czasach II RP ówczesny proboszcz miadzielskiej parafii o. Bronisław Jarosiński postanowił odbudować drogę krzyżową według planu kalwarii w Zebrzydowie. Dzięki temu powstała kalwaria składająca się z 15 kaplic i kilku bram.

Mimo że droga krzyżowa przetrwała II wojnę światową, została zdewastowana i zniszczona w trudnym okresie komunistycznego ateizmu.

Kilka lat temu o Kalwarii Miadzielskiej na Białorusi znów zrobiło się głośno, ponieważ lokalni mieszkańcy sami postanowili wskrzesić to miejsce. W konsekwencji władze białoruskie zezwoliły na odbudowę ponad dwukilometrowej drogi krzyżowej.

– Posiadamy już wszelkie zezwolenia formalne i rozpoczęliśmy pracę budowlane – mówi „Rz" o. Jurij Kułaj, wikariusz parafii w Miadziele.

– Jest to ogólnokrajowy projekt, ponieważ będzie to pierwsza białoruska kalwaria – wskazuje. Jak twierdzi, projekt kalwarii w Miadziele znalazł swoich odbiorców również w Polsce. W tym celu została założona strona w języku polskim (kalwaria.livejournal.com). Miesiąc temu sanktuarium Kalwarii Zebrzydowskiej ofiarowało kamień węgielny pod odbudowę pierwszej białoruskiej drogi krzyżowej.

Co ciekawe, w przeciwieństwie do mniejszości polskiej, która nie ma na Białorusi żadnego oficjalnie zarejestrowanego tytułu prasowego (ukazują się w podziemiu), Kościół katolicki całkiem legalnie wydaje aż siedem czasopism, w tym również w języku polskim.

Najbardziej znanym wśród nich jest pismo diecezji grodzieńskiej „Słowo Życia", które ukazuje się w Grodnie dwa razy w tygodniu w nakładzie około 13 tys. egzemplarzy. Dla porównania ogólnokrajowa opozycyjna gazeta „Nasza Niwa" ma zaledwie 8 tys.

Kontrowersyjny układ

Gdy w 2009 r. Aleksander Łukaszenko wraz ze swoim małym synem Nikołajem odwiedził Watykan na specjalne zaproszenie ówczesnego papieża Benedykta XVI, Kościołowi na Białorusi zarzucano układ z dyktaturą.

– Wtedy Kościół i władze zawarły nieoficjalne porozumienie, zgodnie z którym Kościół ma się nie angażować w żaden sposób w sprawy polityczne – mówi „Rz" Paweł Siewiaryniec, jeden z liderów opozycyjnego ugrupowania Białoruska Chrześcijańska Demokracja i były więzień polityczny. – W zamian Kościół otrzymał zielone światło na budowanie nowych świątyń, wydawanie własnych tytułów prasowych i przeprowadzanie imprez masowych – dodaje.

Zdaniem białoruskich ekspertów Łukaszenko prowadzi przyjazną politykę wobec Kościoła, ponieważ widzi w nim pośrednika, za pomocą którego próbuje poprawić stosunki z Zachodem.

Dwa lata temu podczas spotkania z jednym z papieskich hierarchów białoruski prezydent stwierdził, że Kościół w niewystarczającym stopniu starał się, by poprawić relacje Białorusi z Europą Zachodnią. – Liczymy na większą współpracę z Kościołem katolickim, chcemy przez was przekazać pewne sygnały – sugerował wtedy Łukaszenko.

– Zwierzchnicy Kościoła zdają sobie sprawę z tego, że mogą w jednym momencie stracić wszystkie przywileje, a zagraniczni księża pracujący na Białorusi mogą utracić pozwolenia, jak to było w latach 2006–2009 w przypadku polskich duchownych – mówi „Rz" białoruski publicysta i politolog Ryhor Astapienia. – Dzięki tym relacjom Łukaszenko od kilku lat próbuje wyjść z międzynarodowej izolacji – wskazuje.

O tym, że zawarte między władzami Białorusi a Kościołem porozumienie przynosi pozytywne skutki, świadczy sprawa białoruskiego księdza Władysława Łazara, który przez pół roku znajdował się w więzieniu KGB pod zarzutem szpiegostwa.

W czasie, gdy opozycja alarmowała i zbierała w obronie księdza podpisy, władze kościelne po cichu prowadziły potajemne pertraktacje z administracją Łukaszenki. Dzięki temu ksiądz Łazar został uwolniony, a wszystkie zarzuty pod jego adresem zostały wycofane.

– Nieliczni duchowni, którzy stanęli w obronie ks. Łazara i zezwolili na zbieranie podpisów pod kościołem, dostali później naganę od przełożonych – opowiada Siewiaryniec.

Kontrowersje budzi sprawa katolika Alieksieja Szczedrowa, prześladowanego przez białoruskie władze za prowadzenie schroniska dla bezdomnych. Władze w Grodnie wymagają, by schronisko było zarejestrowane, a jednocześnie odmawiają mu rejestracji.

Szczedrow nie znalazł zrozumienia nawet u biskupa diecezji grodzieńskiej, który odmówił pomocy, tłumacząc, że przytułek powinien zostać zarejestrowany na poziomie administracji państwowej. W konsekwencji Szczedrow zwrócił się o pomoc do Watykanu, gdzie niedawno został przyjęty przez sekretarza papieskiego.

– Sekretarz stwierdził, że na Białorusi nic się nie zmieniło od czasów Stalina – powiedział Szczedrow po spotkaniu. Jak twierdzi, współpracownik papieża wyraził zdziwienie działaniami białoruskich władz i obiecał wziąć sprawę pod osobistą kontrolę.

Niebezpieczna gra

Gdy w 2006 r. nieżyjący już kardynał Kazimierz Świątek ustąpił ze stanowiska zwierzchnika białoruskiego Kościoła, do Mińska powrócił ówczesny arcybiskup metropolita moskiewski Tadeusz Kondrusiewicz. Od tamtej pory urodzony pod Grodnem w polskiej rodzinie Kondrusiewicz stoi na czele białoruskiego Kościoła jako metropolita mińsko-mohylewski.

Jeżeli Świątek miał za zadanie odbudować z ruiny katolicki Kościół po długich latach komunizmu, to zadaniem Kondrusiewicza było utrzymanie i dalszy rozwój w warunkach systemu autorytarnego, który od prawie 20 lat panuje na Białorusi.

– Na początku Łukaszenko miał bardzo antagonistyczny stosunek do katolików, lecz sytuacja radykalnie się zmieniła po wizycie w Watykanie w 2009 r. – mówi „Rz" Andrzej Poczobut, polski dziennikarz mieszkający na Białorusi. – Od tego momentu między Kościołem a władzami państwowymi rozpoczęła się niebezpieczna gra, podczas której Łukaszenko wielokrotnie go rozgrywał i tym samym próbował się uwiarygodnić na Zachodzie – dodaje.

Trudno przesądzić, jaki będzie ostateczny wynik tej gry i czy Kościołowi się ona opłaci.

Jak twierdzą niektórzy, ceną nieformalnego porozumienia dla Kościoła jest nie tylko lojalność wobec władz, lecz także trzymanie się słusznej linii propagandowej.

– Często słyszę w głównych białoruskich świątyniach, jak podczas kazania ksiądz mówi o „złej zdemoralizowanej Europie" i pomija fakt, że Białoruś znajduje się w czołówce krajów pod względem ilości alkoholików, narkomanów i samobójców – wskazuje Siewiaryniec. – Nie osądzam Kościoła, lecz dla dobra wszystkich warto otwarcie powiedzieć, że została zawarta umowa z reżimem utożsamianym przez wielu ze złem – konkluduje.

Zdaniem Siewiarynca przyjaźń kościoła z władzami demoralizuje białoruskich katolików, którzy przychodząc do kościoła, często słyszą rzeczy zgodne z łukaszenkowską propagandą.

– Warto jednak pamiętać, że katolicy na Białorusi są zdecydowaną mniejszością i nie mają większego wpływu na sytuację w kraju, dlatego nie pozostaje im nic innego, jak współpracować z władzami i trzeba odnieść się do tego ze zrozumieniem – wskazuje Poczobut.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019