W ciągu ostatniego półrocza ok. stu żołnierzy jadących pojedynczo z Rosji do jednostek w Naddniestrzu zostało zatrzymanych w Mołdawii i deportowanych. Kiszyniów żąda, by Moskwa z miesięcznym wyprzedzeniem informowała o ich przyjeździe.
20 maja z kolei Ukraina wypowiedziała pakiet umów z Rosją o współpracy wojskowo-technicznej. Wśród nich znalazł się również dokument regulujący rosyjski tranzyt wojskowy do Naddniestrza przez terytorium Ukrainy. W ten sposób rosyjskie oddziały stacjonujące w separatystycznej republice, wciśniętej w stepy między Mołdawią a Ukrainą, zostały zablokowane.
Żołnierzom jadącym tam z Rosji pozostała jedyna droga – samolotem do Kiszyniowa, a stamtąd autobusem do stolicy separatystów Tyraspola. Teraz jednak i ona okazała się zamknięta.
„Nasze Ministerstwo Obrony było gotowe na taki rozwój sytuacji i już wcześniej opracowało odpowiednie plany" – zapewnił rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin.
Naddniestrze, pas ziemi na wschodnim brzegu Dniestru o długości ok. 300 kilometrów i szerokości średnio ok. 20 kilometrów, zamieszkany przez ludność rosyjskojęzyczną, dokonał secesji w 1991 roku. Obecnie stacjonują tam dwa rosyjskie bataliony liczące ok. tysiąca żołnierzy oraz osobna kompania „rosyjskich sił pokojowych". Ten ostatni oddział formalnie ma nadzorować rozejm z Mołdawią.