72 głosami za przy 63 przeciw deputowani katalońskiego parlamentu przyjęli w poniedziałek rezolucję, która zakłada budowę w zaledwie 18 miesięcy instytucji niezależnego państwa.
Pierwsza z nich ma pojawić się już za 30 dni: chodzi o ministerstwo skarbu państwa. Jednocześnie w rezolucji uznano, że orzeczenia hiszpańskiego Trybunału Konstytucyjnego nie obowiązują na terenie Katalonii.
Za niepodległościowym planem głosowało ugrupowanie Junts pel Si („Razem dla tak") i radykalne ugrupowanie lewicowe CUP. To te dwa ugrupowania uzyskały większość deputowanych w wyborach 27 września, choć nie większość głosów. Dlatego umiarkowani nacjonaliści próbowali w czasie obrad przeforsować rezolucję o rozpisaniu referendum w sprawie niepodległości. Ale przepadło ono z kretesem: przy 114 głosów przeciw i 11 za.
- Wynik tego referendum byłby dla Artura Masa (premier regionalnego rządu Katalonii) niekorzystny. Na jego przeprowadzenie nie zgodziłby się też rząd w Madrycie – podkreśla Oriol Bartomeus, politolog z Uniwersytetu w Barcelonie.
Na inicjatywę Katalończyków natychmiast zareagował premier Hiszpanii, Mariano Rajoy. Nie czekając na powrót do Madrytu podpisał w ratuszu w miejscowości Bejar, gdzie akurat się znajdował, wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, o natychmiastowe unieważnienie katalońskiej rezolucji.