Relacja z Nowego Jorku
Rosnące niezadowolenie z poczynań Donalda Trumpa sprawia, że w Partii Republikańskiej pogłębiają się podziały. Partia nie ma jednolitej strategii, a skorzystać mogą na tym tylko demokraci, na czele z ich kandydatką do fotela prezydenckiego Hillary Clinton.
Kiedy na światło dzienne wyszły nagrania z 2005 r., na których Donald Trump w wulgarny sposób mówi o kobietach, a kilka dni później osiem kobiet oświadczyło, że było przez niego napastowanych, dziesiątki republikańskich polityków, w tym m.in. najważniejszy republikanin w Kongresie, przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan oraz wpływowy senator John McCain z Arizony, oficjalnie odwróciły się od republikańskiego kandydata, pogłębiając rozłam w partii. – Zmierzamy ku samodestrukcji. Mam nadzieję, że znajdzie się grupa konserwatywnych i umiarkowanych wyborców, którzy okażą się na tyle racjonalni, aby odbudować naszą partię – stwierdził Al Hoffman, były przewodniczący Krajowego Komitetu Partii Republikańskiej (RNC).
Obecny przewodniczący RNC jest bezradny. Jak podają osoby z jego otoczenia, jest głęboko wstrząśnięty doniesieniami o Trumpie i podziałami w partii, które zaprzepaszczają lata pracy nad scalaniem oraz rozwojem organizacji. Oficjalnie jednak pozostaje lojalny w stosunku do kandydata, czym ściąga na siebie krytykę sponsorów Partii Republikańskiej. Ci uważają, że liderzy ugrupowana powinni byli się zdystansować od jego kandydatury, nim jeszcze światło dzienne ujrzało kompromitujące nagranie. – RNC powinien był już dawno odciąć się od Trumpa, a Reince powinien zostać zwolniony oraz zastąpiony kimś bardziej kompetentnym i posiadającym zdolności przywódcze – powiedział William Oberndorf, inwestor z Kalifornii, który od 2012 r. wpłacił 3 miliony dolarów na republikanów.
Wielu darczyńców przestało wypisywać czeki z dotacjami, a niektórzy zapowiedzieli, że nie będą głosować na kandydata własnego ugrupowania. Wśród tych ostatnich są dwaj główni donatorzy: miliarder Julian Robertson (w ostatnich czterech latach przeznaczył 5 milionów dolarów na partię) oraz Jeffrey Yass, inwestor z Pensylwanii (przekazał 3 miliony dolarów). Obaj oznajmili, że popierają teraz libertariańskiego kandydata na prezydenta Gary'ego Johnsona, byłego gubernatora Nowego Meksyku.