Kiedy Jarosław Kaczyński opracowuje strategię ogrania Grzegorza Brauna w szachy 5D, w której to odbiera Braunowi zdezorientowanych wyborców, by po wygranych wyborach rządzić samodzielnie lub – w najgorszym razie – z przystawkami tak słabymi, że można będzie je zmarginalizować jak kiedyś Samoobronę i Ligę Polskich Rodzin, Grzegorz Braun gra z nim w grę o dużo prostszych zasadach i spektakularnie go ogrywa.
Nie wiem, kogo prezes miał na myśli, mówiąc „my” o swoich partyjnych kolegach uważających, że Braun jest „poza jakąkolwiek możliwością uczestniczenia w cywilizowanym świecie w polityce”, ale ktoś mu powinien wydrukować internet, gdzie pełno jest brunatnych hołdów składanych Braunowi przez najbliższych współpracowników Kaczyńskiego. Hołdów, trzeba dodać, składanych na ochotnika. „Wolę Grzegorza Brauna niż Donalda Tuska” – zaczął Jacek Sasin, a potem już poszło samo. Dość ciepło o Braunie wypowiedział się Przemysław Czarnek, któremu co prawda trochę przeszkadza ekspresja Brauna, ale z wieloma jego poglądami się zgadza, z ostrożności nie precyzuje jednak, z którymi. Historyk i były minister edukacji bardzo specyficznie też krytykuje antysemickie wyskoki Grzegorza Brauna, takie jak negowanie istnienia komór gazowych w Auschwitz. „Mówienie o tym, że komory gazowe w Auschwitz-Birkenau to jest fejk, jest po prostu głupotą antypolską, zważywszy na geopolitykę” – można odnieść wrażenie, że dla byłego ministra edukacji większym problemem w pisaniu historii Holokaustu na nowo jest odbiór wypowiedzi Brauna w Waszyngtonie, niż fakt, że jest to zwykłe kłamstwo obliczone na karmienie antysemickiego wyborcy. Współpracę z Grzegorzem Braunem wyobraża sobie też Mateusz Morawiecki. „Wyobrażam sobie współpracę niemal z każdym. Owszem, również wyobrażam sobie współpracę z tą partią po to, żeby odsunąć od władzy ten zły rząd Donalda Tuska” – deklarował jeszcze w czerwcu były premier, który bardzo chciałby zostać też przyszłym premierem, niechby i z Braunem w rządzie. Żeby dobrze zrozumieć kontekst umizgów czołowych polityków PiS do Grzegorza Brauna, trzeba pamiętać, że są to umizgi przez niego nieoczekiwane i bynajmniej nieodwzajemniane, bowiem Braun ma ich wszystkich w głębokiej pogardzie i wielokrotnie dawał temu wyraz, nazywając Morawieckiego „totalniakiem i zbrodniarzem”, który ma na koncie więcej ofiar niż Jaruzelski z Kiszczakiem, a cały PiS – „zorganizowaną grupę przestępczą”. Przymilający się dzisiaj do niego politycy na ochotnika składają brunatny hołd komuś, kto nimi gardzi. Komuś, kim sami gardzili jeszcze rok temu.