Wyznawcy Allaha licznie zamieszkują wiele miast europejskich, ale przypadek belgijskiej stolicy jest wyjątkowy. W królestwie funkcjonuje bowiem siedem parlamentów i każdy musi zatwierdzić ustawy unijne, aby były one oficjalnie ratyfikowane przez Belgię. Obok parlamentu federalnego, Flandrii, Walonii, wspólnoty flamandzkiej, francuskiej i niemieckiej jest także parlament miasta Bruksela, która stanowi odrębny region kraju.
– Tak było chociażby w czasie zatwierdzania umowy o wolnym handlu między UE i Kanadą (CETA) – powiedziano nam w biurze prasowym brukselskiego parlamentu.
Dziś co czwarty z 89 deputowanych jest muzułmaninem, zaś wiceprzewodniczący Izby Fouad Ahibar to Belg pochodzenia marokańskiego, wyznawca Allaha.
Ta liczba w ciągu nadchodzących kilkunastu lat może jednak zasadniczo się zmienić. Tak przynajmniej uważa Olivier Servais, socjolog z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven. Jego zdaniem w tym czasie muzułmanie mogą stanowić już większość mieszkańców belgijskiej stolicy.
Dziś ich liczba jest oceniana rozmaicie. Inny belgijski socjolog Jan Hertogen z flamandzkiego oddziału Uniwersytetu Katolickiego w Leuven na podstawie bardzo szczegółowych analiz podaje liczbę 23,6 proc. Chodzi przede wszystkim o imigrantów marokańskich i tureckich oraz ich potomków. Inne źródła mówią jednak nawet o 30 proc. muzułmanów spośród ok. 1,2 mln mieszkańców Brukseli. W szczególności bardzo trudno oszacować, ilu nielegalnych imigrantów żyje w belgijskiej stolicy.