– Panie Macron, ma pan naprawdę niesamowity talent. Muszę na to jednak zwrócić uwagę Francuzów. Mówi pan już siedem minut i gdybym miała streścić pana słowa, nie byłabym w stanie, bo po prostu nie mówi pan nic. Trochę tego, trochę tamtego, ale nigdy żadnych rozstrzygnięć – po którymś z kolei ataku Marine Le Pen na byłego ministra finansów Francois Hollande'a trudno było nie odnieść wrażenia, że to właśnie ta dwójka szykuje się do decydującego starcia w drugiej turze wyborów prezydenckich 7 maja. Pozostali trzej kandydaci w studiu, socjalista Benoit Hamon, przywódca radykalnej lewicy Jean-Luc Melenchon, a nawet wieloletni premier i reprezentant umiarkowanej prawicy Francois Fillon zostali sprowadzeni do roli tła dla tej najważniejszej pary.
39-letni Macron nigdy nie został wybrany na żadne stanowisko (Hollande ściągnął go do rządu za radą Jacques'a Attali). I gdy zaczął mówić w trakcie debaty, czuć było pewną sztuczność, niepewność, posługiwanie się wyuczonymi formułami. Ale po pewnym czasie okazało się, że i Macron może zdobyć się na atak.
– Nie potrzebuje brzuchomówcy, sam potrafię mówić za siebie – rzucił do Le Pen, gdy ta zarzuciła mu, że popiera zwyczaj noszenia przez kobiety burkini w miejscach publicznych. – Wpadła pani w pułapkę dzielenia naszego społeczeństwa – kontynuował podniesionym głosem, zwracając się do zaskoczonej liderki Frontu Narodowego.
Choć Macron rzeczywiście miał skłonność do ogólników, to on zdaniem 30 proc. telewidzów wygrał debatę, pozostawiając daleko w tyle Le Pen i Fillona, których za zwycięzców pojedynku uznało po 19 proc. widowni. Rynki powitały taki wynik z zadowoleniem: euro w połowie dnia zyskiwało we wtorek 0,65 proc. do dolara i było wymieniane za 1,08 USD.
Ankieterzy podkreślają, że na nieco ponad miesiąc przed pierwszą turą preferencje wyborców zaczynają się mocno krystalizować, coraz trudniej będzie ich skłonić do zmiany zdania. A to też gra na korzyść Macron. Opublikowany we wtorek sondaż (nie uwzględnia telewizyjnej debaty) dla dziennika „Les Echos" daje Le Pen 27 proc., Macronowi 24 proc., a Fillonowi 18 proc. głosów. W drugiej turze lider ruchu En Marche! miałby bez trudu (61 do 39 proc.) pokonać kandydatkę FN.