Jest szansa, że wprowadzi je izba wyższa. Na najbliższym posiedzeniu 15 i 16 lipca Senat ma głosować nad tymi przepisami. Ustawa zawiera nie jeden, ale dwa bardzo ważne dla przedsiębiorców akty prawne: nową, wymaganą przez Unię Europejską ustawę „emisyjną” oraz zmienione [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=90B645A7E5B61A60DF8FE1331D26D8E2?id=258935]prawo ochrony środowiska[/link], zwłaszcza w części związanej z opłatami za korzystanie z wprowadzania gazów i pyłów do powietrza. Obie nakładają na przedsiębiorców obowiązki rozliczania się z emitowanych zanieczyszczeń.
Problem polega na tym, że dane wymagane przez dwa różne akty prawne nie są tożsame. Według prawa ochrony środowiska przedsiębiorcy rozliczają się z takich emisji już od lat. Wiele stosowanych, zwłaszcza przez mniejsze firmy, stawek (m.in. za spaliny, gazy i pyły z mniejszych pieców czy za zanieczyszczenia z hodowli drobiu) to ryczałty. Aby pozostać w zgodzie z prawem, przedsiębiorca musi wiedzieć np. tylko, ile i jakiego paliwa zużył.
Tymczasem do wyliczeń wymaganych przez uchwalone przepisy o emisjach potrzebne są dokładniejsze dane (np. o poziomie CO2). Jeśli wejdą w życie, tak jak ustalił Sejm: w ciągu miesiąca od publikacji w Dzienniku Ustaw, właściciele firm nie będą mieli skąd wziąć takich danych. Musieliby się rozliczyć z emisji już za 2009 r. Nie dość tego: w ogóle nie wiadomo, na jakich zasadach należałoby się rozliczyć za II półrocze 2009 r. Niepokoi to firmy, zwłaszcza te, które korzystają lub zamierzają ubiegać się o unijne wsparcie. Ze względu na nieprawidłowość lub brak rozliczeń mogą bowiem stracić szanse na pieniądze.
Senacka poprawka zakłada, że przedsiębiorcy będą raportować poziomy emisji od 2010 r.