Prezes Najwyższej Izby Kontroli wniósł do Trybunału Konstytucyjnego skargę na art. 83 ust. 3 ustawy o ochronie przyrody. Stanowi on, że wydanie zezwolenia na usunięcie drzewa może być uzależnione od przesadzenia go w miejsce wskazane przez urzędnika albo zastąpienie nowymi. Zdaniem prezesa NIK przepis ten narusza art. 2, 5 oraz 31 ust. 3 konstytucji.
Nie można bowiem uzależniać wydania pozwolenia od arbitralnego rozstrzygnięcia organu władzy publicznej. Przepis nie mówi też, ile drzew powinno być zasadzonych w zamian za te wycięte. Uznanie administracyjne nie powinno mieć cech dowolności. Tymczasem obecne brzmienie przepisu temu sprzyja.
Na wyciągnięcie tego typu wniosków pozwalają zaś wyniki kontroli NIK dotyczącej bezpieczeństwa ruchu drogowego Zaprezentowano je w ubiegłym roku. Wskazują one, że w praktyce wydający zezwolenie nakazuje za jedno drzewo posadzić inne. Zdarza się nawet, że nie chodzi o jedno drzewo, lecz o kilka.
Prowadzi to do tego, że zamiast mniejszej liczby drzew przy drogach rośnie ich coraz więcej. Taka praktyka największe niebezpieczeństwo stwarza na wąskich drogach. Tam bowiem drzewa rosną bardzo blisko ich krawędzi.
Zdaniem prezesa NIK przepisy powinny wyrażać wolę i intencję ustawodawcy w sposób zrozumiały i precyzyjny. Używanie sformułowań ogólnych i wieloznacznych jest niedopuszczalne. Przepis obarczony takimi wadami nastręcza poważnych wątpliwości interpretacyjnych i prowadzi do nadmiernej uznaniowości urzędniczej.