Są to decyzje dyktowane z jednej strony presją, by wrócić „do normalności", z drugiej hamowane strachem o bezpieczeństwo społeczeństwa.
W Montanie kościoły otworzyły drzwi dla wiernych, ale przy zachowaniu zasad fizycznego dystansu. Na Alasce można zjeść posiłek w restauracji, jednak po zrobieniu rezerwacji, tak by można było kontrolować liczbę klientów. W Arkansas, Kentucky i w Kolorado przywrócono badania i proste zabiegi medyczne niezwiązane z Covid-19. W Karolinie Południowej otwierają się sklepy, a za tydzień do pracy w Kolorado będzie mogło wrócić 50 procent pracowników.
Władze Hawajów przedłużyły nakaz pozostania w domu do końca maja, ale poluzowały restrykcje dotyczące plaż. Już w ubiegły weekend nad morze mogli udać się również mieszkańcy Kalifornii. Natomiast w Michigan gubernator Gretchen Whitmer, która zasłynęła z drakońskich restrykcji, zapowiedziała, że przedłuża nakaz pozostania w domu do 15 maja, ale pozwala na przemieszczanie się w obrębie stanu i rekreację na świeżym powietrzu.
W niektórych rejonach, na przykład w Georgii, decyzja otwarcia zakładów fryzjerskich, restauracji i kin spotkała się z protestem ekspertów ostrzegających, że to za wcześnie. – Za dwa tygodnie możemy zobaczyć jej skutki – mówi prof. Carlos del Rio z Emory University w Atlancie.