Czy ciąża, urodzenie dziecka musi być dla pracodawcy problemem? – Nie ukrywałam w pracy, że chcę mieć dziecko. Ale gdy mój szef przed świętami życzył mi, żeby to marzenie się spełniło, zdumiał mnie całkowicie. Pomyślałam, że to chyba jakiś fenomen – opowiada Beata Cękiel-Kowalska, pracująca w sieci Ikea na warszawskim Targówku.
– Tutaj po raz pierwszy w życiu dostałam paczki świąteczne dla dzieci – dodaje jej koleżanka Agata Szczechura. – Pracuje się nie tylko dla pieniędzy, ale też dla takich gestów. W poprzedniej firmie trzeba było prosić o 100 złotych dodatku na święta. Tu są inni ludzie, inna kultura pracy.
Tym, na czym najbardziej zależy matkom, jest przestrzeganie prawa, a nie specjalnie tworzone dla nich rozwiązania.
– Urodziłam dwójkę dzieci, dwa razy wracałam z urlopów wychowawczych. Nigdy nie miałam wątpliwości, że zostanę z powrotem przyjęta do pracy – opowiada Monika Golaska z firmy Tesco. – Na czas urlopu macierzyńskiego wyznaczany jest zastępca, który przejmuje obowiązki matki. Gdy wróciłam do pracy, po prostu objęłam z powrotem swoje stanowisko – dodaje Beata Cękiel-Kowalska.
Ta reguła jest zapisana w kodeksie pracy, ale jest nagminnie łamana.– Z poprzedniej firmy zostałam zwolniona właśnie dlatego, że byłam w ciąży, tutaj przyjęto mnie, mimo że zaznaczyłam na rozmowie kwalifikacyjnej, że mam siedmiomiesięczne dziecko. To pokazuje klasę pracodawcy