Reklama

Ojczyzna w sercu żydowskiego emigranta

Polska jest dla nich wspomnieniem. Dlatego jej symbolami pozostali Mickiewicz, Chopin czy smak domowych pierogów

Aktualizacja: 11.04.2008 06:14 Publikacja: 11.04.2008 04:54

Emigranci żyjący od ponad pół wieku w Izraelu rozmawiają ze sobą piękną literacką polszczyzną.

Cwi Bergman, przewodniczący stowarzyszenia łódzkich Żydów: – Kiedy się poznaliśmy, mówiliśmy z żoną wyłącznie po polsku i tak zostało do dziś, bo w tym języku najlepiej się rozumiemy. Wprawdzie nie znamy nowego polskiego, ale to nam zupełnie nie przeszkadza.

Ten język jest dla emigrantów symbolem pierwszej ojczyzny, w której zginęli ich bliscy. Holokaust to najbardziej traumatyczne doświadczenie pokolenia ocalonych i także symbol Polski.

Eliezer Grynfeld ma w domu w Holonie biblioteczkę. W niej dzieła Słowackiego, Prusa, Sienkiewicza i Tuwima. – Ostatni jest najbliższy memu sercu, bo ja także do wybuchu wojny czułem się Polakiem. Byłem dumny z polskiej waleczności, o której czytałem w książkach historycznych. Najważniejszym symbolem dzieciństwa był orzeł biały, a ja czułem się narodowcem i tak jak oni nie znosiłem chasydów. Wszystko się zmieniło, po zajęciu Łodzi przez Niemców. Trafiłem do getta i zobaczyłem za drutami polskie dzieci z tornistrami. Nie mogłem chodzić do szkoły, choć ją tak lubiłem. Wtedy dowiedziałem się, że jestem obywatelem innej kategorii – wspomina.

Chaim Lis z Tel Awiwu nie poznał polskiej szkoły, bo wojna wybuchła, gdy miał siedem lat. Dla niego Polska została w pamięci jako rodzinna cukiernia w Łodzi, którą prowadził jego ojciec, i park.

Reklama
Reklama

Kraj dzieciństwa kojarzy się żydowskim emigrantom z podwórkiem rodzinnej kamienicy, czerwonym tramwajem czy dzwonkiem oznajmiającym początek lekcji w szkole. Współczesne dokonania polskiej kultury tylko czasem wyzwalają emocje. – Po seansie „Ogniem i mieczem” trzy pokolenia mojej rodziny sprawdzały w książkach i Internecie, jak przebiegał konflikt polsko-kozacki, jaka była tamta Polska – opowiada Dana Rotschild, która mieszka w Jerozolimie.

Emigranci żyjący od ponad pół wieku w Izraelu rozmawiają ze sobą piękną literacką polszczyzną.

Cwi Bergman, przewodniczący stowarzyszenia łódzkich Żydów: – Kiedy się poznaliśmy, mówiliśmy z żoną wyłącznie po polsku i tak zostało do dziś, bo w tym języku najlepiej się rozumiemy. Wprawdzie nie znamy nowego polskiego, ale to nam zupełnie nie przeszkadza.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Wiceszefowa MEN: Dorośli często lekceważą problem hejtu. To może skończyć się tragicznie
Społeczeństwo
Nie żyje Mirosław Chojecki, członek KOR, współtwórca niezależnego ruchu wydawniczego w PRL
Społeczeństwo
Lekcja historii na cmentarzu. Rybnik i Racibórz uczą o tolerancji
Społeczeństwo
Jan Ołdakowski: Chcemy w Muzeum Powstania uczyć społecznej odporności i przywództwa
Reklama
Reklama