Podarowała milion złotych repatriantom

Dzięki Zofii Telidze-Mertens do kraju wróciło z Kazachstanu 200 Polaków

Publikacja: 12.05.2010 03:56

Pożółkła kartka z drzewem genealogicznym rodów Niemirowskich, Merwińskich i Borowskich stała się dla

Pożółkła kartka z drzewem genealogicznym rodów Niemirowskich, Merwińskich i Borowskich stała się dla Zofii Teligi-Mertens wskazówką przy sprowadzaniu do Polski kolejnych rodzin z Kazachstanu

Foto: Fotorzepa, Miłosz Poloch Miłosz Poloch

– Zrobiłam to, co powinna zrobić dla nich ojczyzna – mówi 83-letnia wrocławianka Zofia Teliga-Mertens, która oddała repatriantom z Kazachstanu cały swój majątek: trzy bloki w poradzieckich koszarach w Szczytnicy niedaleko Bolesławca (Dolny Śląsk).

Otrzymała je jako rekompensatę za pozostawione w Woli Rycerskiej na Wołyniu 45-hektarowe gospodarstwo. Już gdy się o nią starała, planowała, jak wykorzysta odzyskany majątek.

– Nie wiedziałam, na co się porywam, ale dopięłam swego – wspomina. – Z pism słanych latami po urzędach mogłabym opublikować książkę pt. „Listy pani Z. do urzędniczego betonu”. Jeśli repatriant ma własne mieszkanie i zapewnienie pracy, to dlaczego formalności ślimaczą się kilka lat? A równocześnie wydajemy pieniądze na namawianie do powrotu tych, którzy zamiast chleba w Polsce wybrali pączki w Anglii?

Zofia Teliga-Mertens uważała, że musi coś zrobić dla ludzi, którzy w dalekiej Azji znaleźli się nie z własnej woli. Tak jak ona, gdy w 1940 r. z Wołynia przez Archangielsk trafiła do Kazachstanu. Najpierw w bydlęcych wagonach, a potem przez góry Karatau na wielbłądach.

– Moja mama, która po wojnie była kierownikiem poszukiwań rodzin w Związku Patriotów Polskich w Turkistanie, do 1946 r. sprowadziła do kraju 20 tys. Polaków – mówi pani Zofia. – Mnie przez dziesięć lat udało się ściągnąć około 200.

[srodtytul]Pożółkły szkic[/srodtytul]

Jest czerwiec 1992 r. Zofia Teliga-Mertens mieszka w podwarszawskich Chyliczkach. W pobliskim Żabieńcu przy remoncie kościoła pracują młodzi Polacy z Kazachstanu. Pani Zofia jedzie do nich z ciekawości – chce porozmawiać o miejscach, w których podczas wojny spędziła dzieciństwo. Ale kiedy słyszy, że przyjechali nie tylko, żeby zarobić, ale by – jak nakazała im babcia – odnaleźć swoją ojczyznę, po raz pierwszy przychodzi jej do głowy ta myśl: musi zrobić coś, by mogli w Polsce pozostać.

Jeden z tych młodych Polaków to Walery Niemirowski. – Pokazał mi wyrysowane drzewo genealogiczne – Zofia Teliga-Mertens wyciąga pożółkłą, poskładaną kartkę. Czarnym długopisem wyrysowane są splatające się linie rodów Niemirowskich, Merwińskich i Borowskich. Ta pożółkła kartka stanie się z czasem swoistą mapą drogową, na podstawie której sprowadzi do Polski kolejne rodziny.

Dowiaduje się o nich też z blisko setki listów z Kazachstanu. Bo gdy Walery wrócił na wieś pod Ałma Atą, wieść o wielkim sercu pani Zofii rozniosła się do tego stopnia, że została zasypana prośbami o pomoc z załączonymi dokumentami o pochodzeniu, deportacji i rehabilitacji.

Walerego z rodzicami, babcią i wujkiem Zofia Teliga-Mertens zdążyła osiedlić jeszcze zanim dostała kamienice pod Bolesławcem. Oddała im swoje podwarszawskie dwa pokoje, sama musiała wracać do Wrocławia, do chorej matki. Do sprowadzenia siostry Walerego z mężem i dwójką dzieci namówiła gminę Pruszków. A druga siostra Nina z rodziną dostała mieszkanie w Legionowie. Ufundowały je dwie emerytki, które słyszały panią Zofię w audycji o repatriantach w Polskim Radiu.

– Ale to wszystko nic – załamywała ręce Teliga-Mertens. Aż wreszcie koleżanka poradziła: – Dostałam budynek w Świętoszowie za mienie zabużańskie. Możesz starać się o to samo.

[srodtytul]Dla tutejszych będziecie ruskimi[/srodtytul]

Ostatni dzień grudnia 1998 r. Wrocławskie Stowarzyszenie Kresowian, które wystąpiło ze wspólnym wnioskiem o rekompensatę, otrzymuje zrujnowane poradzieckie koszary w Szczytnicy. W sumie ponad 700 mieszkań. Osiedle zostaje nazwane Kresówką. Zofii Telidze-Mertens przypadają w udziale trzy bloki, a w nich 40 mieszkań. Choć wcześniej wielu Kresowian deklarowało, że część lokali przeznaczy dla repatriantów, ostatecznie czyni to tylko ona.

Natychmiast wyciąga drzewo genealogiczne Walerego i listy z Kazachstanu. Jest po rozmowie z wójtem gminy, wie, że potrzeba tu lekarzy, nauczycieli języków obcych. U lokalnych przedsiębiorców próbuje ustalić, jakich fachowców potrzebowaliby do pracy. Ciężka sprawa, bo po zlikwidowaniu kopalni w Iwinach bezrobocie w gminie przekracza 28 proc. Ale uzyskuje zapewnienia, że zatrudnią rodaków z Kazachstanu. Sporządza spis rodzin, którym przekaże mieszkania.

„Kamienice są zrujnowane, mieszkania trzeba remontować na własną rękę. Polska to nie ziemia obiecana, dla tutejszych będziecie ruskimi” – pani Zofia uczciwie ostrzega swoich podopiecznych w listach. Ale pierwsze wysyła dopiero po kilku latach od przejęcia budynków.

– Tyle czasu trwało zniesienie własności i inne formalności, choć miałam nadzieję, że tu, na Dolnym Śląsku, gdzie w co drugiej rodzinie jest ktoś z Kresów, wszystko pójdzie gładko – wspomina.

[srodtytul]Wójt podziwia[/srodtytul]

Nie poszło. Zbiórka pieniędzy na remont budynków dla repatriantów, którą ogłosiło Stowarzyszenie Kresowian, okazała się niewypałem. Powstałe w Szczytnicy Towarzystwo Rozwoju Osiedla zamiast pomóc w realizacji jej pomysłu, próbowało pozbawić ją kamienic.

Ale w prawdziwe tarapaty Zofia Teliga-Mertens popadła, gdy ruszyła z remontem pierwszego dachu. Zainteresowanie pomysłem przygotowania mieszkań dla rodaków z Kazachstanu wykazał Bank BPH. Nie czekając na formalną decyzję, zamówiła materiały, najęła wykonawcę. Tymczasem bank zamiast obiecanych kilkudziesięciu tysięcy złotych, przekazał 3 tys. zł. Poratował ją inny bank, Zachodni, ale i tak przez kilka lat z własnej emerytury spłacała hurtownię, która dała jej materiały.

– Kto przeżył zesłanie, nie zraża się trudnościami – mówi pani Zofia. Dotarła do KGHM, który wyremontował dwa kolejne dachy. – Czapki z głów – komentuje Mirosław Haniszewski, wójt gminy Warta Bolesławiecka. – Namówić KGHM na sponsorowanie remontów budynków, które formalnie były prywatną własnością, i przeprowadzić na własną rękę tak wielką akcję repatriacyjną!

Haniszewski, który w swej gminie ma największe skupisko repatriantów w Polsce, nie ukrywa, że jeszcze kilka lat temu wstrzemięźliwie odnosił się do pomysłu pani Zofii. Powód? Pierwsi przesiedleńcy z Kazachstanu, których wcześniej sprowadziła gmina, kręcili nosem na przyznane im mieszkanie i trzeba było kupić im domek.

– No i pieniądze na wodę, kanalizację, oświetlenie Kresówki – wspomina wójt. – Kosztowało to naszą niewielką gminę aż 3,5 mln zł. To jedna trzecia ówczesnego rocznego budżetu.

Dziś Haniszewski z niekłamanym podziwem patrzy na efekty uporu jednej kobiety. – Takich ludzi nie spotyka się w dzisiejszych czasach – zachwyca się. I wylicza, za co ceni panią Zofię: że zamiast sprzedać kamienice, lekko licząc, za milion złotych, oddała cały majątek obcym ludziom. Że do dziś interesuje się ich losami – dwa lokale przekazała gminie i wspólnie z samorządem urządza repatriantom klub, kafejkę internetową i bibliotekę. No i że przebrnęła przez urzędnicze procedury.

[srodtytul]Prywatna sprawa starszej kobiety[/srodtytul]

W 2000 r., gdy tylko pierwszą kamienicę pokryto dachem, Zofia Teliga-Mertens sprowadziła pierwszą rodzinę. W 2003 r. mieszkały raptem cztery. Szło jak po grudzie ze względu na nowe przepisy: repatriacja stała się niemożliwa na prywatne zaproszenie osoby spoza najbliższej rodziny. Ale rok później do Kresówki udało się ściągnąć cały klan Rudkowskich. – Ogromna rodzina, dałam im osiem mieszkań – wspomina Teliga-Mertens. Potem sprowadziła klany Merwińskich, Kołodzińskich i Komnackich. Wszyscy zapłacili za mieszkania symboliczną złotówkę, remontowali je na własny koszt.

Pani Zofia najmilej wspomina kontakty z wrocławskimi urzędnikami skarbowymi. – Poradzili, jak przeprowadzić operację, by nie płacić podatku od darowizny, notariusz brał 10 zł za dokumenty – opowiada.

Niespodziewanie największym problemem okazało się załatwienie wiz repatriacyjnych. Trwało latami. – Urząd ds. Repatriacji zamiast mnie wesprzeć, nazywał to, co robię, „prywatną sprawą starszej, dziwnej kobiety” – żali się pani Zofia.

[srodtytul]Pomysł na stare lata[/srodtytul]

Na walizkach w Kazachstanie siedzi już ostatnia rodzina, naktórą czeka mieszkanie wSzczytnicy. Zofia Teliga-Mertens spakowała już dokumenty dotyczące Kresówki do teczek.

– Sprawa zamknięta – uśmiecha się, ale na myśli ma Kresówkę, a nie repatriację. Bo na powrót do ojczyzny czekają dziesiątki tysięcy ludzi, a sposobów, jak sprawę przyspieszyć, jest sporo.

– Niech każda parafia sprowadzi choć jedną rodzinę, niech wierni złożą się na mieszkanie, wtedy będą mieli kolejnych braci w swej wspólnocie – podpowiada pani Zofia i przytacza przykład podwrocławskiej Trzebnicy. – Założono tam społeczny komitet, pieniądze dawały nawet dzieci w szkołach. Ludzie mieli poczucie, że do miasteczka nie przyjeżdżają jacyś ruscy, lecz że lokalna społeczność sprowadza swą rodzinę.

Sama pracuje nad innym projektem. Jej koleżanka ma wyremontowaną kamienicę, również otrzymaną za zabużańskie mienie. – Pomyślałyśmy, że na ostatnie lata życia można urządzić tu dom spokojnej starości – mówi pani Zofia. – Niech rodacy z Kazachstanu spędzą ostatnie lata życia w ojczyźnie. Więc rzucam do ludzi dobrej woli hasło: pomożecie?

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=j.kalucki@rp.pl]j.kalucki@rp.pl[/mail][/i]

– Zrobiłam to, co powinna zrobić dla nich ojczyzna – mówi 83-letnia wrocławianka Zofia Teliga-Mertens, która oddała repatriantom z Kazachstanu cały swój majątek: trzy bloki w poradzieckich koszarach w Szczytnicy niedaleko Bolesławca (Dolny Śląsk).

Otrzymała je jako rekompensatę za pozostawione w Woli Rycerskiej na Wołyniu 45-hektarowe gospodarstwo. Już gdy się o nią starała, planowała, jak wykorzysta odzyskany majątek.

Pozostało 95% artykułu
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam