Stębark to ostatnia wioska przed polami Grunwaldu. Na co dzień życie toczy się tutaj wokół dwóch sklepów i gospody. Ludzie zarabiają, głównie pracując na roli. Ale ziemia tu kiepska, najczęściej czwartej klasy.
– No posieje pan na niej mieszankę, grykę, owies, no i może żyto. Ale co pan na tym zarobi? Grosze – przekonuje miejscowy rolnik.
Za żyto płacą teraz 300 zł za tonę. Z hektara przy dobrych plonach rolnik zbierze trzy tony. Zarobi 900 zł. – Odliczy pan paliwo, robociznę i wyjdzie, że nic pan nie zarobił – kontynuuje mój rozmówca.
[srodtytul]Będzie z tego piknik[/srodtytul]
Ale od wtorku miejscowi mają inne żniwa. – Dzięki inscenizacji ludzie zarobią na spłatę kredytów, na życie – twierdzi Małgorzata Moszczyńska, żona sołtysa Stębarka. Sama w swoim ogrodzie ma pole namiotowe. Za dobę inkasuje 50 zł.