– To największe takie machiny w Europie – mówi "Rz" Małgorzata Quinkenstein z Muzeum Zamkowego w Malborku, gdzie otwarto wystawę średniowiecznych machin oblężniczych. Obok taranów i wież oblężniczych zwiedzający zobaczą machinę miotającą, która może wystrzelić 25-kilogramowy pocisk na odległość 180 metrów.
Bez gwoździ i śrub
Wszystkie eksponaty to rekonstrukcje. Oryginały nie przetrwały do naszych czasów. Repliki wykonała poznańska firma Siege Studio. Pomysłodawcą jest Bartosz Styszyński.
– Historia militarna to moje hobby – mówi "Rz" Styszyński. – Budowa zajęła dwa lata i pochłonęła mnóstwo pieniędzy.
Zdaniem specjalistów efekt jest imponujący. – Machiny są zrekonstruowane bardzo dokładnie – ocenia dr Piotr A. Nowakowski z Katedry Bronioznawstwa Uniwersytetu Łódzkiego. – Można się spierać tylko o to, czy sznurek był pleciony właśnie w taki sposób, jaki będzie można zobaczyć w Malborku. Niestety, na ten temat materiały się nie zachowały.
– Korzystaliśmy z dokumentów źródłowych, wzorowaliśmy się na rycinach – wyjaśnia Styszyński i zaznacza, że konstruktorzy stosowali średniowieczne techniki ciesielskie i kowalskie.