Ogrodzona plaża z tablicami "Uwaga, niewybuchy", cztery miesiące poszukiwań, kilkudziesięciu saperów ze specjalistycznym sprzętem. Efekt? Ponad 5 km wybrzeża prześwietlonego i zrytego na głębokość 2,5 m, z finałem tuż przed rozpoczęciem sezonu letniego.
– Wydobyliśmy 150 niebezpiecznych przedmiotów, w tym dwa szczególnie groźne pociski moździerzowe z ładunkami i zapalnikami – podsumowuje kpt. Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu, której żołnierze przeczesują ostatnie kilkaset metrów plaży. – Teren został zbadany bardzo dokładnie. Jest gwarancja, że nic już w nim nie zalega – zapewnia.
Wśród groźnych przedmiotów było 99 niewypałów i niewybuchów, głównie amunicja do broni ręcznej. Jednak saperzy najczęściej wykopywali fragmenty stalowych konstrukcji, drewniane belki, kawałki blach, śruby, a nawet felgi samochodowe. – Niektórzy mówią, że w piachu było więcej kapsli po piwie niż niewybuchów – ironizuje Ryszard Woźniak, prezes Regionalnego Stowarzyszenia Turystyczno-Uzdrowiskowego i właściciel ośrodka wypoczynkowego Verano. – Ale za to Kołobrzeg ma dziś najbezpieczniejszą plażę w kraju.
Ludzie z branży turystycznej obawiają się jednak, że wojskowa akcja może odstraszyć plażowiczów. – Dzwonią zaniepokojeni turyści. A niektórzy starzy bywalcy pytają, czy jak armia saperów przeczesuje kąpielisko, to znaczy, że dotąd opalali się na granatach i minach? Jest w tym chyba nieco przesady – ocenia Woźniak.
– Nie było innego wyjścia – przekonuje Tomasz Bobin, dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku. Problem z "wybuchową plażą" w Kołobrzegu zaczął się w ubiegłym roku podczas poszerzania i remontu nabrzeża. Podczas prac zleconych przez Urząd Morski robotnicy natrafili na kilkadziesiąt pocisków. Były to prawdopodobnie pozostałości po walkach w 1945 r. – Nagromadzenie niewybuchów wskazywało, że problem może się pojawić w innych miejscach, w których planowaliśmy prace.