Biała Dama, okrutne kasztelanki, Czarny Pies, księżniczka Daisy czy Garbaty Janek i rozmaici podstępni rycerze przeniewiercy. Dawniej w legendach i podaniach ludowych straszyły i udowadniały, że życie wbrew zasadom głoszonym przez Kościół, brak szacunku dla ludzi, niewierność ojczyźnie grozi wiecznym potępieniem. Albo inaczej – że służba wspólnemu dobru nie ma kresu.
Dziś, gdy Polskę zalewa moda na koszmarne świętowanie pogańskiego Halloween, wydają się upiorną arystokracją w porównaniu z dyniogłowym plebsem. I nadal pełnią swoją misję. Tym razem wcielone w skład muzealnego czy marketingowego personelu promują polską historię, tradycję, przypominając o dawnych legendach.
Na zamkowym etacie
Jeszcze w okresie upiornego czasu Polski Ludowej autor książek dla dzieci i młodzieży Stanisław Pagaczewski, twórca przygód niezapomnianego Baltazara Gąbki, popełnił powieść „Gospoda pod Upiorkiem”. Opisywał w niej przygody dziennikarza Eligiusza Rysia, który na zamku w Wiśniczu natrafia na zlot straszydeł. Dobre i złe duchy na czele z diabłami Borutą i Rokitą zwierają szyki, by bronić polskiego zamku przed zakusami amerykańskiego kapitalisty, który zauroczony pięknem zamku, planuje zakupić go, rozebrać i przewieźć do Stanów.
Polskie zmory wypełniły swoją misję, zamek w Wiśniczu stoi, jak stał. A duchy? Choć w III RP upiornej konkurencji im nie brakuje, a w straszeniu przegrywają rywalizację z pomysłami niektórych ministrów finansów, nadal pełnią swoją misję.
– U nas pracuje duch Barbary Radziwiłłówny – śmieje się Renata Jonak, dyrektor zamku w Wiśniczu. Córka kasztelana wileńskiego (ur. 1520) słynęła z urody. Jesienią 1543 r. uwiodła króla Zygmunta Augusta, wówczas męża Elżbiety Austriaczki. Po śmierci żony król potajemnie ożenił się z Barbarą, co wywołało ostry sprzeciw Zygmunta Starego i Bony oraz części szlachty. Zakochany w młodej żonie Zygmunt August odmówił unieważnienia małżeństwa i w 1550 r. doprowadził do koronowania Barbary na królową.
Nie panowała długo. Jak głosi legenda, podczas przyjęcia na zamku w Wiśniczu została otruta przez kasztelana Piotra Kmitę, stronnika Bony. Zmarła w męczarniach. Od tego czasu jej duch ma pojawiać się regularnie w zamkowych pokojach i przywoływać imię zleceniodawczyni morderstwa, zawodząc: „Bona, Booona”.