Ale podkreśla też inny cele stowarzyszenia. – Chcemy przede wszystkim odbudować więzi koleżeńskie, tak bardzo nadszarpnięte przez ostatnie dwadzieścia lat. Ludzie, którzy angażowali się w działalność opozycyjną, zagrożoną więzieniem, to osoby o silnych charakterach i zdecydowanych poglądach. Dopasowanie się do kompromisów przychodziło im szczególnie trudno. Dlatego teraz, jako stowarzyszenie, nie damy się wciągnąć w bieżącą politykę, która wywołuje tyle negatywnych emocji – dodaje Edward Nowak.
Bez młodych ani rusz
Takie nastawienie współgra z obecnymi nastrojami społecznymi. Najnowsze badania przeprowadzone na zlecenie „Rz" wskazują, że Polacy mają zdecydowanie dość partyjnych liderów dwóch największych partii i chętnie widzieliby ich na politycznej emeryturze.
– Podpisuję się pod każdą inicjatywą, która jest w stanie godzić Polaków, chciałbym bardzo, by polaryzacja poglądów stała się mniej społecznie dotkliwa – mówi Jacek „Wiejski" Górski (to pseudonim z dawnych lat, którym się stale posługuje) ze Stowarzyszenia Federacji Młodzieży Walczącej, którą założył, jak sam podaje, po latach politycznej i społecznej bezczynności. Górski jest przekonany, że zasypywanie rowów pomiędzy spolaryzowanym środowiskiem opozycji postsolidarnościowej jest nie mniej ważne jak otwieranie się na następne pokolenia – zarówno aktywnych zawodowo dzisiejszych 30-latków, jak i uczącej się młodzieży. – Jeśli nie będziemy dostrzegać następnych pokoleń, to ani się obejrzymy, gdy pojawią się kolejne podziały, które uniemożliwią budowanie wspólnej przyszłości – mówi. – Młodzi ludzie są koniecznym katalizatorem narodowej zgody.
20 lat zaniedbań
Na rzecz porozumienia środowisk pracuje również ogólnopolska fundacja „Wspólnota Pokoleń". Popularyzuje prospołeczne postawy bohaterów opozycji i pomaga coraz liczniejszej grupie dawnych koleżanek i kolegów.
– Musimy się po latach odnaleźć. Nie ma żadnego znaczenia, gdzie przez ostatnie dwadzieścia lat każdy z nas był. To, że się różnimy w naszych politycznych wyborach jest wynikiem demokracji, o którą przecież walczyliśmy – mówi Joanna Frankiewicz, szefowa fundacji i wolontariuszka, wdowa po Macieju Frankiewiczu z „Solidarności Walczącej", dwukrotnie internowanym w stanie wojennym. Frankiewicz w latach 90. był działaczem samorządowym, pełnił też funkcję prezydenta Poznania, ale był też fundatorem i organizatorem bezpłatnych wakacji dla dzieci z ubogich rodzin.
– Staramy się włączać w nasze prace firmy i osoby indywidualne, które wcale nie mają za sobą szczytnej przeszłości opozycyjnej, ale czują się beneficjentami zmian i chciałyby pomóc tym, którym w jakiejś mierze zawdzięczają swoją dzisiejszą pozycję materialną i społeczną – dodaje. Wnioski o pomoc wpływają do fundacji ze wszystkich zakątków Polski, od Bieszczad po Gdańsk. Joanna Frankiewicz uważa jednak, że dwadzieścia lat zaniedbań państwa w budowaniu etosu ludzi „Solidarności" nie da się w szybkim czasie zmienić.