Do łódzkiej prokuratury dotarły właśnie wyniki badań mięsa, znalezionego w ukrytym magazynie przy ubojni oraz z części próbek zabezpieczonych u jej odbiorców. – W mięsie znalezionym w magazynie stwierdzono ilości antybiotyków kilkakrotnie przekraczające dopuszczalne normy – mówi rp.pl Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury. Poza tym w sześciu partiach mięsa wykryto bakterie salmonelli, a w części także bakterie beztlenowe, które świadczą o złej jakości żywności, która była spowodowana złymi warunkami transportu i przechowywania.

- U jednego z odbiorców mięsa z ubojni Piotra M. stwierdzono fałszowanie towaru. Mięso, które miało być wieprzowiną było wołowiną. Poza tym część partii także posiadała bakterie beztlenowe – przyznaje prok. Kopania.

Śledczy dodaje, że w tej sytuacji prokuratura chce dodać kolejne zarzuty Piotrowi M. właścicielowi ubojni pod Białą Rawską. Na razie jest on podejrzany o oszustwo i usiłowania oszustwa oraz naruszenia przepisów karnych ustawy o ochronie zdrowia. Teraz prokuratura chce by dodatkowo odpowiadał za fałszowanie mięsa, oraz narażanie życia konsumentów.

Śledztwo w sprawie ubojni Piotra M. prokuratura w Białej Rawskiej prowadzi od kwietnia, kiedy to policja podczas kontroli transportu bydła, które miało trafić do ubojni znalazła martwe krowy. Z 24 sztuk aż dziewięć zwierząt nie żyło, a pozostałe były w krytycznym stanie. Część z nich miało złamania; większość była poobijana, nie była w stanie samodzielnie opuścić części ładunkowej tira. Konieczne było ich humanitarne uśmiercenie. Przeprowadzone sekcje padłych zwierząt wykazały, że krowy były chore.

Z dokumentów wynikało, że bydło było zakupione od hodowców indywidualnych, a transport przyjechał z terenu województwa kujawsko-pomorskiego. Policja zatrzymała 43-letniego właściciela zakładu, a służby weterynaryjne zdecydowały o zamknięciu zakładu.