Nie ścigają reklamy aborcji

Prokuratura nie widzi nic złego w tym, że w polskiej wersji Google promowała się klinika aborcyjna.

Publikacja: 12.12.2013 01:09

Nie ścigają reklamy aborcji

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Wołomińska prokuratura 3 grudnia odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie zamieszczania przez Google Polska reklamy słowackiej kliniki aborcyjnej, która oferuje usunięcie ciąży za 370 euro – ustaliła „Rz".

Klinika promuje przeprowadzane aborcje jako: „szybki, nieskomplikowany i dyskretny zabieg. Wszystko, co musi zrobić klientka, to uzgodnić z nami termin. Klientka przyjeżdża do kliniki rano (...). Nie musi przedstawiać żadnych dokumentów, pozwoleń lub wyników badań/testów – wszystkie badania zostaną wykonane w naszej klinice. Z reguły może opuścić klinikę już po południu" – czytamy na stronie internetowej.

Doniesienie do prokuratury w sprawie zamieszczenia przez Google tego rodzaju ogłoszenia złożył 23 października – jako prywatna osoba – starosta wołomiński Piotr Uściński. – Ta sprawa mnie poruszyła, postanowiłem działać – mówi „Rz".

Uściński podkreślił w zawiadomieniu, że tego rodzaju praktyka rodzi podejrzenia „popełnienia przestępstwa przeciwko życiu nienarodzonego dziecka i zdrowiu ciężarnej kobiety". Domagał się wszczęcia postępowania przeciwko Google Polska, bo „nielegalna reklama kliniki, która widnieje na stornie Google, nie jest wynikiem poszukiwania treści w internecie, ale dodatkową reklamą, za którą firma Google otrzymała wynagrodzenie".

Jak sprawdziliśmy – tak jest w rzeczywistości. Podczas przygotowywania materiału wpisaliśmy w wyszukiwarkę to samo hasło, które wprowadził Uściński, tj. „aborcja po urodzeniu". Na dole pierwszej strony wyszukiwania jeszcze w poniedziałek pokazało się nam okienko: „Reklamy związane z: aborcja po urodzeniu", gdzie na pierwszym miejscu było hasło „niechciana ciąża" i odnośnik do słowackiej kliniki.

Uściński zwraca uwagę, że w Polsce prawo obejmuje swoją ochroną życie ludzkie na każdym etapie jego rozwoju, w tym także w fazie prenatalnej. – Trudno uznać, że tego rodzaju reklamy nie są nakłanianiem do aborcji – przekonuje.

Zapytaliśmy wołomińską prokuraturę, dlaczego odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

– Prokurator nie dostrzega w umieszczeniu takiego ogłoszenia znamion czynu zabronionego. Zachowanie podlegające ściganiu polega na nakłanianiu lub udzielaniu pomocy kobiecie ciężarnej do aborcji – mówi „Rz" Artur Orłowski, prokurator rejonowy w Wołominie.

Zdaniem prokuratora ogłoszenie nie jest nakłanianiem do usunięcia ciąży, ponieważ nakłanianie polega na oddziaływaniu na wolę innej osoby w celu skłonienia jej do określonego działania czy zaniechania.

Pytamy, czy nie ma tu mowy o tzw. pomocnictwie.

– W takim przypadku musiałoby dojść na przykład do dostarczenia narzędzi do przerywania ciąży, udzielenia rady czy informacji, jak tego czynu dokonać – odpowiada prokurator.

Do sprawy poważnie podchodzi Google Polska. Piotr Zalewski, communications & public affairs manager, tłumaczy „Rz", że reklamy dotyczące aborcji są niezgodne z zasadami reklamowymi firmy i nie są wyświetlane polskim użytkownikom.

– Czasem może dojść, ze względu na automatyzację i skalę zamieszczania reklam, do ich prezentacji, ale w takich sytuacjach po otrzymaniu sygnału reagujemy. Tak było też w tym przypadku – tłumaczy Zalewski.

Faktycznie, po naszej interwencji reklama słowackiej kliniki już się nie pojawia. Zamiast niej wyświetla się teraz reklama fundacji zajmującej się m.in. pomocą nastolatkom, które zaszły w niechcianą ciążę. Nie zmienia to faktu, że ogłoszenia było widoczne w przeglądarce co najmniej dwa miesiące.

Uściński nie daje za wygraną. Uważa, że instytucje rządowe powinny w sposób systemowy załatwić ten problem. – W środę wysłałem do prezydenta, premiera, ministra zdrowia i sprawiedliwości list z prośbą o interwencję – mówi.

Anna Andrzejewska, pełnomocnik ministra sprawiedliwości ds. konstytucyjnych praw rodziny, której przekazaliśmy dokumenty tej sprawy, wskazuje, że prokurator „nie podjął żadnych czynności wyjaśniających, w szczególności w drodze pomocy prawnej na Słowacji, i odmowę wszczęcia można by było potraktować jak decyzję arbitralną". – Z tego względu uważam za uzasadnione skorzystanie przez prokuratora rejonowego z uprawnień, jakie posiada w ramach nadzoru wewnętrznego – podsumowuje Andrzejewska.

Wołomińska prokuratura 3 grudnia odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie zamieszczania przez Google Polska reklamy słowackiej kliniki aborcyjnej, która oferuje usunięcie ciąży za 370 euro – ustaliła „Rz".

Klinika promuje przeprowadzane aborcje jako: „szybki, nieskomplikowany i dyskretny zabieg. Wszystko, co musi zrobić klientka, to uzgodnić z nami termin. Klientka przyjeżdża do kliniki rano (...). Nie musi przedstawiać żadnych dokumentów, pozwoleń lub wyników badań/testów – wszystkie badania zostaną wykonane w naszej klinice. Z reguły może opuścić klinikę już po południu" – czytamy na stronie internetowej.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Społeczeństwo
Kolejny incydent w szpitalu. „Agresywny i wulgarny pacjent”
Społeczeństwo
Władysław Kosiniak-Kamysz w Dniu Flagi: Bądźmy dumni z Biało-Czerwonej
Społeczeństwo
Cudzoziemcy na potęgę kupują mieszkania w Polsce. Zachęcił ich kredyt 2 procent
Społeczeństwo
Nie żyje Sławomir Wałęsa. Syn byłego prezydenta miał 52 lata
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz miał 41 lat
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne