Zmniejszenie od 1 kwietnia o niemal 30 proc. dopłat do niepełnosprawnych zatrudnionych w zakładach pracy chronionej spowodowało, że liczba takich placówek zaczyna się powoli zmniejszać. Przedsiębiorcy tłumaczą, że teraz nic im posiadanie takiego statusu nie daje, a jedynie nakłada na nich dodatkowe obowiązki.
– Z naszych informacji wynika, że część firm już z takiego statusu zrezygnowała, a wiele się nad tym zastanawia – mówi Jan Zając, szef Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych (POPON).
Zakładem pracy chronionej może być przedsiębiorstwo, w którym na co najmniej 25 pracowników ?połowa to osoby niepełnosprawne. Co piąty pracownik musi być niepełnosprawny w znacznym lub umiarkowanym stopniu.
Do tej pory posiadanie takiego statusu wiązało się ?z wyższymi dopłatami z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Była to rekompensata za mniejszą wydajność zatrudnionych. Pracodawca w zamian musiał zapewnić pracownikom odpowiednią opiekę medyczną i rehabilitacyjną oraz dać zajęcie dostosowane do ich możliwości.
– Po zmianie przepisów utrzymywanie statusu zakładu pracy chronionej przestało się opłacać. To są teraz same obowiązki, a korzyści z tego żadne – tłumaczy Janusz Magoń, prezes rzeszowskiej spółdzielni Rena produkującej m.in. obuwie ortopedyczne i wyroby z dzianiny. Pracuje w niej 250 pracowników. Aż 93 proc. ma orzeczenie o niepełnosprawności.