„Wilk z Wall Street", ostatni przebój Martina Scorsese, pobił ponoć światowy rekord w dziedzinie liczby wulgaryzmów. Padają w nim aż 506 razy. Film jest też nasycony scenami seksu, jednak w Polsce nie był oznaczony jako skierowany do widzów dorosłych, lecz tych powyżej 15. roku życia.
Powód? Obecnie kategorie wiekowe filmów kinowych uznaniowo określają ich dystrybutorzy. – To trochę tak, jakby piraci drogowi decydowali o ograniczeniach prędkości – komentuje Agnieszka Odorowicz, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Instytut z rzecznikiem praw dziecka Markiem Michalakiem pracuje nad taką zmianą prawa, by kategoryzowaniem filmów zajęło się państwo. Zakazane ma stać się też emitowanie treści dla dorosłych w blokach reklamowych przed filmami dla dzieci.
Swoboda działalności
Inicjatywa w tej sprawie wyszła od Michalaka, a o konieczności zmiany prawa mówił od lat. – Do biura rzecznika regularnie wpływają skargi. Opiekunowie dzieci, widząc zwiastun filmu, udają się do kina. W czasie seansu okazuje się jednak, że wiele scen nie nadaje się dla dzieci, które boją się lub nie rozumieją postępowania bohaterów. Często najmłodsi opuszczają seans przed czasem – wyjaśnia Ewa Dryhusz z biura rzecznika.
Dodaje, że „Wilk z Wall Street" to jeden z wielu filmów, na które skarżyli się widzowie. Wiele pism dotyczyło filmu „Szefowie wrogowie", który w polskich kinach był emitowany w 2011 r. bez ograniczeń wiekowych. Opowiada o pracownikach dręczonych przez brutalnych przełożonych, m.in. szefową nimfomankę.