Portal Mamopracuj.pl zapytał 500 matek o to, jak powinien działać rynek pracy, by kobiety chciały rodzić dzieci. Okazuje się, że nie oczekują one od pracodawcy szczególnych udogodnień, jedynie życzliwego podejścia i wyrozumiałości. Chcą być pewne, że po porodzie nie stracą pracy.
Aż 78 proc. ankietowanych pań stwierdziło, że dla nich najważniejsze jest, by pracodawca rozumiał, że przy małych dzieciach w domu nie można być już w pełni dyspozycyjnym. Trzy czwarte chciałoby mieć elastyczne godziny pracy, a co druga – w razie potrzeby móc pracować w domu, np. gdy dziecko zachoruje.
– To naturalne, że matka nie jest na każde zawołanie pracodawcy czy klienta. Chodziło im o to, by szef nie złościł się na nie, gdy czasami muszą wyjść wcześniej, bo mają raz na pół roku przedstawienie w przedszkolu czy nagle muszą zapewnić dziecku opiekę – tłumaczy Agnieszka Czmyr-Kaczanowska, szefowa Mamopracuj.pl.
Co na to pracodawcy? Twierdzą, że to rozumieją, ale jednak firma ma swoje potrzeby.
– W wielu firmach z uwagi na charakter pracy nie da się wprowadzić takiej elastyczności. Jeśli kobieta pracuje np. przy taśmie produkcyjnej, to nie wyłączymy jej z powodu przedstawienia w przedszkolu. To nie jest miejsce pracy dla matek i nie powinny one być tam zatrudniane, jeśli chcą czasami wychodzić z pracy wcześniej – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Dodaje, że tam, gdzie jest to możliwe, powinno się wprowadzać ułatwienia dla rodziców. – Ale zawsze jest coś za coś. My w Lewiatanie nie płacimy tak dużo jak w korporacjach, ale pracujący u nas rodzice mogą korzystać z ułatwień. I dzieci u nas nie brakuje – zapewnia ekspert.