Od kilkunastu miesięcy w sklepach z aplikacjami panuje moda na zestawy emotikonów poświęcone konkretnym osobom lub zjawiskom. Takie nakładki wywodzą się bezpośrednio z wcześniejszej mody na tzw. naklejki - małe grafiki wklejane w aplikacje służące komunikowaniu się. Jednym z pierwszym programów korzystających ze stickerów i zarabiającym na nich miliony dolarów był japoński Line.

Dziś sprawa jest prostsza. Wystarczy odpowiednio skrojony na potrzeby internautów zestaw emotikonów i gotowe. W grudniu ubiegłego roku aplikacja o nazwie Kimoji dająca dostęp do kilkudziesięciu rysuneczków opartych na postaci celebrytki Kim Kardashian zablokowała działanie sklepu z aplikacjami Apple. 21 grudnia rejestrowano nawet 9 tys. pobrań na jedną milisekundę, czego nie wytrzymały serwery obsługujące AppStore.

Na fali popularności Kimoji oraz w geście sprzeciwu wobec prymitywnych treści dla młodzieży, opartych na wątpliwej jakości przekazie od celebrytki, pewien Amerykanin stworzył własny zestaw ikonek. Nazwał je Kimunji ze względu na głównego bohatera, Kim Dzong Una. W aplikacji znajdziemy pełen zestaw dynastii Kimów, łącznie z ojcem i dziadkiem obecnego przywódcy Korei Północnej. Są także wizerunki rakiet z czerwonymi gwiazdami mknące ku niebu, wybuchy atomowe, północnokoreańskie symbole komunistyczne oraz amerykański przyjaciel Kima, słynny koszykarz Dennis Rodman.

Twórca Kimunji zapewnia, że nie chodzi mu o epatowanie wizerunkiem przywódcy totalitarnego państwa, ale o pokazanie przy jego pomocy strachu panującego w mediach na świecie. Dodaje, że Kim Dzong Un świetnie nadaje się na materiał emotikonów naśladujących wizerunki Kim Kardashian z Kimoji, ponieważ to co robi jest równie okropne jak działania celebrytki.