Korespondencja z Brukseli
Komisja Europejska nie została jeszcze poinformowana ani przez Warszawę, ani przez Berlin o ich planach kontroli granicznych. Ze strony niemieckiej o takiej możliwości w ostatnich dniach mówił zarówno kanclerz Olaf Scholz, jak i szefowa spraw wewnętrznych Nancy Faeser. Z kolei ze strony polskiej po raz pierwszy taka propozycja padła z ust Mateusza Morawieckiego w poniedziałek.
– Szlakiem tzw. bałkańskim, przez Węgry, przez Słowację, przejeżdżają tacy nielegalni imigranci, bo nie ma granicy między Polską a Słowacją, jest granica Schengen – wyjaśniał premier.
Presja migracyjna w Europie. Czy powrócą kontrole na granicach
Bruksela ma się czym martwić: wobec narastającej presji migracyjnej coraz więcej państw przeprowadza kontrole na wewnętrznych granicach UE. – Podkreślamy bezustannie, że takie kontrole muszą być wyjątkiem, traktowanym jako ostateczność, muszą być ograniczone w czasie i wprowadzane tylko w sytuacji poważnego zagrożenia dla porządku publicznego – powiedziała we wtorek Anitta Hipper, rzeczniczka Komisji Europejskiej. Poinformowała, że KE prowadzi konsultacje ze wszystkimi krajami, które takie kontrole utrzymują, a specjalny koordynator Schengen dyskutuje z nimi, jakie alternatywne środki można stosować, żeby kontrole nie były konieczne. – Cieszymy się z poprawy sytuacji na granicy Austrii ze Słowenią – powiedziała Hipper, przekonując, że intensywność kontroli w tym rejonie uległa zmniejszeniu.
Czytaj więcej
Praktyczne skutki uszczelniania granic poprzez kontrole, co zapowiedział z jednej strony premier Mateusz Morawiecki, a z drugiej szefowa niemieckiego MSZ Nancy Faeser, wbrew oczekiwaniom nie rozwiążą problemu nielegalnej migracji. Spowodują tylko wypychanie cudzoziemców do „sąsiada”.
Ale to jedyne, co można chwalić. Bo sześć krajów już od 2015–2016 roku, czyli od czasu kryzysu migracyjnego, utrzymuje jakiś rodzaj kontroli na granicach, mimo że teoretycznie jest to możliwe tylko na okres pół roku bez zgody KE, a maksimum dwa lata za jej zgodą. Te kontrole to nie całkowite zamknięcie granic, raczej wybiórcze sprawdzanie samochodów. Każda z takich barier utrudnia jednak swobodę podróżowania po strefie Schengen, stanowi też problem wizerunkowy dla UE, dla której Schengen jest jednym z najbardziej namacalnych dowodów na brak granic w UE.