- Straciliśmy zaufanie do osób odpowiedzialnych za ten projekt, po tym jak okazało się, że wiele z zaangażowanych w niego stowarzyszeń przedstawia opinie, które nie przystają do naszej demokracji i systemu prawnego. Musieliśmy więc anulować całą transakcję - wyjaśnił burmistrz Aarhus Jacob Bundsgaard w rozmowie z "Jyllands-Posten".
To pokłosie ujawnionego w marcu tego roku przez duńską TV2 nagrania wystąpienia imama z jednego z meczetów w Aarhus, który przekonywał, iż cudzołożników należy kamienować a dzieci powinny być bite, jeśli zapominają o modlitwie.
Przedstawiciele społeczności muzułmańskiej zarzucili duńskiej telewizji manipulacje i pozbawienie wypowiedzi imama kontekstu. Nie przekonało to jednak najwyraźniej władz Aarhus.
Zablokowanie sprzedaży ziemi, na której miał stanąć meczet poparli zarówno rządzący w mieście socjaldemokracji, jak i znajdująca się w opozycji liberalna partia Venstre. Przeciwko głosowali przedstawiciele Duńskiej Partii Socjalliberalnej i Czerwono-Zieloni.
- To hańba, że socjaldemokraci wycofali się z danej wcześniej obietnicy. Uważamy, że meczet ubogaciłby lokalną społeczność - mówił Peter Hegner Bonfils, przedstawiciel Czerwono-Zielonych w rozmowie z "Jyllands-Posten".