Głosować przeciw nie było łatwo, bo w poczuciu znacznej części społeczeństwa radykalny islam stanowi coraz większe zagrożenie dla Republiki. O tym świadczy seria zamachów terrorystycznych w ostatnich latach, w tym zabójstwo w październiku nauczyciela Samuela Paty. Ale także wojna, jaką kilka tysięcy francuskich żołnierzy prowadzi w Mali. No i równie duża liczba ekstremistów, którzy przeszli przez doświadczenie wojny domowej w Syrii i po powrocie nad Sekwanę mogą w każdej chwili „przejść do czynu".
Ustawę poparło 347 deputowanych, 151 było przeciw, a 65 wstrzymało się od głosu.
Jest też drugie dno. Na 15 miesięcy przed wyborami prezydenckimi Emmanuel Macron nie musi się obawiać konkurencji z lewicy, która wciąż nie desygnowała wiarygodnego kandydata. Jeśli wierzyć sondażom, jego reelekcja jest za to coraz bardziej zagrożona przez liderkę Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. Stąd prezydent chętnie podbiera jej hasła wyborcze, aby przeciągnąć choć część ultrakonserwatywnego elektoratu.
Ustawa, którą jeszcze musi zatwierdzić Senat, ma przeciwdziałać powstaniu „równoległego społeczeństwa" złożonego z ok. 6 mln muzułmanów zamieszkujących Francję. Stąd m.in. wprowadzenie zakazu testów na dziewictwo kandydatek na żony, małżeństw aranżowanych, poligamii. Dzieci (poza nielicznymi wyjątkami) będą musiały od trzeciego roku życia chodzić do publicznej, republikańskiej szkoły. Karalne będzie podawanie do publicznej wiadomości danych o miejscu zamieszkania osób zagrożonych przez fanatyków religijnych (to był przypadek Paty), a do więzienia trafią ci, którzy grożą funkcjonariuszom publicznym z powodu obrony przez nich zasad laickości.
Francuski islam ma też zostać uwolniony od wpływów z zagranicy. W ciągu trzech lat znikną imamowie na obcym żołdzie (jest ich ok. 300). Stowarzyszenia islamskie, które otrzymają ponad 10 tys. euro, będą musiały to zadeklarować państwu, a meczet, który miałby przejść na własność zagranicy, musiałby na to dostać zgodę Paryża. Dziś spośród ok. 2,6 tys. miejsc kultu muzułmańskiego 800 należy do Maroka, 600 do Algierii, a 400 do Turcji. Nowa ustawa zapowiada więc spięcia Francji z tymi krajami, w szczególności z Recepem Erdoganem, którego masowo popiera diaspora turecka nad Sekwaną.