– Nie będziemy przykładali ręki do takich widowisk – oświadczył w połowie lutego Jarosław Najberg, zastępca prezydenta Włocławka. Wyjaśnił, że jego miasto nie będzie dzierżawić terenów cyrkom, w których występują zwierzęta. Wcześniej podobną decyzję podjęły władze ponad 30 miast, m.in. Słupska, Wrocławia, Poznania i Warszawy. A wkrótce taki zakaz może obowiązywać w całym kraju. Domaga się tego Ministerstwo Środowiska.
Tak wynika z odpowiedzi na dezyderat, którą resort wysłał do sejmowej Komisji ds. Petycji. „Resort środowiska deklaruje gotowość do włączenia się w prace legislacyjne, mające na celu wypracowanie regulacji dotyczących wprowadzenia zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach" – pisze wiceminister Andrzej Szweda-Lewandowski.
Podaje propozycje konkretnych zmian w ustawie o ochronie przyrody. Przewidują, że cyrki nie mogłyby już w ogóle posiadać zwierząt z ministerialnej listy najbardziej niebezpiecznych gatunków, tzw. I kategorii. To m.in. wielkie dzikie koty, hipopotamy, szympansy i goryle. Mniej niebezpieczne zwierzęta z tzw. II kategorii cyrki wciąż mogłyby posiadać, ale dopiero po uzyskaniu zezwolenia regionalnego dyrektora ochrony środowiska. Na tej liście są m.in. żyrafy i niektóre małpy.
Konieczność ograniczeń resort tłumaczy tym, że w cyrkach „nie jest możliwe zapewnienie warunków bytowych odpowiadających potrzebom biologicznym". Na arenach wciąż mogły występować za to zwierzęta domowe i gospodarskie.
Podobne poglądy od lat głoszą organizacje ekologiczne. W 2016 roku fundacja Viva! przedstawiła raport o kilkunastu polskich cyrkach, w których wykorzystuje się zwierzęta. Wynikało z niego, że czworonogi nie mają do dyspozycji wystarczającej przestrzeni, są zmuszane do nienaturalnych zachowań, bite i zastraszane.