Alfie Evans to 23-miesięczne dziecko, wobec którego lekarze orzekli dotąd nieznaną i niezdiagnozowaną chorobę neurologiczną, która uszkadza jego mózg. Według medyków, narząd ten został u chłopca zniszczony w 70 proc.
W tej sytuacji lekarze orzekli, że utrzymywanie go przy życiu za pomocą specjalistycznej aparatury jest uporczywą terapią i należy jej zaprzestać. Rodzice dziecka nie chcą o tym słyszeć, dlatego też ruszyła sądowa batalia o przyszłość malucha.
Brytyjski sąd w poniedziałek orzekł jednak, że Alfie Evans ma być odłączone od aparatury. Nastąpiło to już tej samej nocy. Jednak wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, dziecko nie umarło choć od tego momentu minęła już przeszło doba. To zmobilizowało ludzi na całym świecie do tego, by walczyć o życie chłopca.
W sprawę włączył się papież Franciszek, który w porozumieniu z włoskim rządem doprowadził do przyznania dziecku i jego rodzicom włoskiego obywatelstwo. Na dziecko czeka także miejsce w klinice dziecięcej w Rzymie, w którym, jak twierdzą rodzice chłopca, ma mu być zaoferowane „coś więcej niż tylko opieka paliatywna.” Na podróż dziecka do Włoch nie chce jednak wyrazić zgody brytyjski sąd, który orzekł we wtorek, że w „najlepszym interesie dziecka jest kontynuacja procedury zakończenia jego życia.”
W Polsce inicjatorem i popularyzatorem akcji walki o życie Alfiego Evansa jest dziennikarz i podróżnik Wojciech Cejrowski. Na jego oficjalnej stronie na bieżąco ukazują się informacje o sytuacji – zarówno te oficjalne od rodziców dziecka (choć tych jest mało), jak i mniej oficjalne od innych członków rodziny dziecka, jak ta z ostatniej nocy, by pod szpital w Liverpoolu przynieść maski tlenowe, bo Alfie słabnie.