Tak jest również w czasie tego weekendu, gdy tysiące kibiców ruszyły obejrzeć skoki Adama Małysza na Wielkiej Krokwi podczas Pucharu Świata. Poza tym wiele rodzin korzysta z tego, że w kilku regionach zaczęły się ferie.
– Przyjechaliśmy na narty – mówi Teresa Bąk z Krakowa. – Co prawda w czwartek zakopianką można było dojechać tu bez większych problemów, ale znajomi z Warszawy, którzy ruszyli w drogę w piątek, dzwonili, że utknęli za Głogoczowem. Jadą ze stolicy już sześć godzin.
Innym rozwiązaniem może być podróż pociągiem. Od niedawna niektóre połączenia z Warszawy do Zakopanego są wyjątkowo tanie – kosztują 54 zł, ale trwają 6 – 7 godzin.
A mogą trwać i dłużej. Przekonali się o tym fani Małysza w piątek, gdy około południa kolejowy ruch między Krakowem a Zakopanem został na wiele godzin sparaliżowany. Na przejeździe w Dąbrówce koło Wadowic samochód osobowy wjechał pod pociąg, na który w dodatku upadł złamany słup sieci trakcyjnej. Dwóch mężczyzn jadących autem zostało rannych.
Jednak jest nowy sposób na szybszą podróż. – Lot z Warszawy do Popradu trwa tylko godzinę i 20 minut. Nigdy więcej nie pojadę przez Kraków i dalej zakopianką, bo dwa miesiące temu taki przejazd samochodem zajął mi pięć godzin – zapowiada Daniel Nowicki z Piaseczna, który zarezerwował lot na piątek.