Reklama

Umrzeć za kanał RCTV

Podczas zamieszek po zamknięciu telewizji zginęli uczeń i student

Publikacja: 26.01.2010 20:25

Protesty w obronie stacji telewizyjnej ogarnęły już cały kraj. Na zdjęciu manifestacja w Caracas

Protesty w obronie stacji telewizyjnej ogarnęły już cały kraj. Na zdjęciu manifestacja w Caracas

Foto: AFP

Wenezuelczycy wyszli na ulice, by bronić prywatnej stacji, którą lewicowy prezydent Hugo Chavez kazał uciszyć, bo nie chciała nadawać jego wystąpień. Protesty trwają od niedzieli. Objęły cały kraj. Jest gorąco, bo zwolennicy prezydenta postanowili dać nauczkę „studencikom”, którzy stali się główną siłą opozycji.

Protesty zwykle kończą się w oparach gazu łzawiącego, pod gradem plastikowych kul. Ta, która trafiła piętnastolatka Jasina Carrillo z chavezowskiej młodzieżówki, nie była z plastiku. Druga ofiara zajść, 28-letni student medycyny Marcos Rosales, też zginął od kul. Są dziesiątki rannych.

Hugo Chavez i krytyczna wobec rządu, niezwykle popularna telewizja RCTV nie od dziś mają ze sobą na pieńku. Prezydent myślał, że zamknie jej usta, pozbawiając ją w 2007 r. koncesji. Przez kraj przetoczyła się wtedy fala antyrządowych demonstracji, a RCTV odrodziła się jako kablówka i nadal irytowała przywódcę. Głównie z myślą o niej Chavez wydał w ubiegłym tygodniu dekret rozszerzający na stacje kablowe nakaz przeznaczania 30 proc. czasu emisji na programy produkcji wenezuelskiej i nadawania jego wielogodzinnych wystąpień.

W piątek i sobotę RCTV (i pięć innych stacji) ignorowała mowy Chaveza. W sobotę o północy przestała nadawać. – Mali i wielcy burżuje zdobyli się na luksus rzucenia wyzwania rządowi – kpił Chavez podczas niedzielnego programu „Alo Presidente”.

Według Colina Hardinga, brytyjskiego eksperta ds. Ameryki Łacińskiej, ciągła obecność Chaveza we wszystkich mediach ma przesłonić pogarszanie się sytuacji gospodarczej kraju.

Reklama
Reklama

– Jego popularność spadła poniżej 50 procent, do czego przyczyniła się nasilająca się krytyka ze strony opozycji i mediów, szczególnie telewizji – mówi „Rz” Harding.

I dodaje, że o ile nie można sobie wyobrazić Kuby bez braci Castro, o tyle wizja Wenezueli bez Chaveza jest realna. Może być prezydentem do końca życia, ale równie dobrze może przegrać następne wybory. Na razie jednak Chavez chce zmusić media do propagowania jego socjalistycznej rewolucji. Niedawno rugał twórców za „kapitalistyczne” seriale.

Za przykład stawiał Kubę, która potrafi robić socjalistyczne filmy, pełne rewolucyjnych ideałów i wartości. Wenezuelczycy pewnie potraktowali to tak jak wezwania, by sami żądali przerw w dostawach prądu. W Caracas prąd miał być odcinany na cztery godziny dziennie co drugi dzień, ale Chavez szybko się z tego wycofał. – Zdałem sobie sprawę z niepożądanych konsekwencji – powiedział. I wyrzucił ministra ds. energii elektrycznej.

Niepokój wzbudziła też dewaluacja boliwara. Ludzie szturmowali sklepy, by zaopatrzyć się przed podwyżkami cen. Aby uspokoić nastroje, Chavez zagroził karami tym, którzy ośmielą się podnieść ceny. Kilka dni później ogłosił nacjonalizację sieci sklepów Exito i Cada należących do francuskiej grupy Casino.

Wenezuelczycy wyszli na ulice, by bronić prywatnej stacji, którą lewicowy prezydent Hugo Chavez kazał uciszyć, bo nie chciała nadawać jego wystąpień. Protesty trwają od niedzieli. Objęły cały kraj. Jest gorąco, bo zwolennicy prezydenta postanowili dać nauczkę „studencikom”, którzy stali się główną siłą opozycji.

Protesty zwykle kończą się w oparach gazu łzawiącego, pod gradem plastikowych kul. Ta, która trafiła piętnastolatka Jasina Carrillo z chavezowskiej młodzieżówki, nie była z plastiku. Druga ofiara zajść, 28-letni student medycyny Marcos Rosales, też zginął od kul. Są dziesiątki rannych.

Reklama
Społeczeństwo
„Nieukarane zło się rozrasta”. Ukraińska noblistka, Ołeksandra Matwijczuk, o podejściu Zachodu do wojen
Społeczeństwo
Greta Thunberg twierdzi, że była torturowana w izraelskim więzieniu
Społeczeństwo
Trwa akcja ratunkowa pod Mount Everest. Utknęły tam setki turystów
Społeczeństwo
Pomnik Jana Pawła II w Rzymie zdewastowany. „Atak na symbol pokoju i pojednania”
Społeczeństwo
Książę William zapowiada zmiany w monarchii. „Czasem trzeba spojrzeć na tradycję i zadać pytanie, czy to wciąż ma sens”
Reklama
Reklama