Reklama

Chcemy, by ludzie mogli spełnić swoje marzenia

Z naszej pomocy korzysta rocznie około 5 tys. osób. Pokazujemy im, że tylko własnym staraniem i pracą, a nie wyciąganiem ręki po jałmużnę, mogą mieć godny byt - mówi Barbara Sadowska, wiceprezes Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka” .

Aktualizacja: 12.11.2007 06:40 Publikacja: 12.11.2007 04:38

Rz: Czy polskim emigrantom w Wielkiej Brytanii potrzebna jest pomoc organizacji z kraju?

Barbara Sadowska: Niektórym bardzo. W ubiegłym roku zgłosiły się do nas brytyjskie organizacje pozarządowe oraz samorząd jednej z dzielnic Londynu, wskazując, że jest tam dużo naszych rodaków, którzy nie znaleźli lub stracili pracę, żyją na ulicy, wpadają w alkoholizm. Jeśli nie przepracowali roku, to oprócz pomocy doraźnej nie przysługują im żadne świadczenia socjalne.

Jak można im pomóc?

Trafiają do nich nasi psycholodzy i prawnicy, ale także osoby, które w „Barce” powróciły do normalnego życia. Na swoim przykładzie pokazują, że w Polsce jest szansa na odmianę losu i zachęcają do powrotu do kraju.

Z jakim skutkiem?

Reklama
Reklama

W ciągu pół roku sprowadziliśmy do Polski 51 osób z Wielkiej Brytanii. Podobną akcję niedawno zaczęliśmy w Irlandii.

Co im proponujecie po powrocie?

Zamieszkują we wspólnotach „Barki”, idą np. do szkół dla bezrobotnych, tworzą spółdzielnie socjalne. Niektórzy wymagają terapii. A jak już staną na nogi, to postaramy się, by mogli znów pojechać do Wielkiej Brytanii i spełnić marzenia o dobrej pracy i zarobku. Już w grudniu niektórzy z nich będą w Londynie. Wyremontują budynek na hostel dla Polaków.

Co jeszcze robicie?

W „Barce” działa ok. 20 samodzielnych wspólnot, 20 spółdzielni socjalnych, pięć szkół dla bezrobotnych. Z naszej pomocy korzysta rocznie około 5 tys. osób. Pokazujemy im, że tylko własnym staraniem i pracą, a nie wyciąganiem ręki po jałmużnę, mogą mieć godny byt.

Rz: Czy polskim emigrantom w Wielkiej Brytanii potrzebna jest pomoc organizacji z kraju?

Barbara Sadowska: Niektórym bardzo. W ubiegłym roku zgłosiły się do nas brytyjskie organizacje pozarządowe oraz samorząd jednej z dzielnic Londynu, wskazując, że jest tam dużo naszych rodaków, którzy nie znaleźli lub stracili pracę, żyją na ulicy, wpadają w alkoholizm. Jeśli nie przepracowali roku, to oprócz pomocy doraźnej nie przysługują im żadne świadczenia socjalne.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
„To może być zapowiedź radykalnej zmiany nastrojów”. Socjolog komentuje najnowszy sondaż
Społeczeństwo
Niechciani pasażerowie metra. W siedzeniach zalęgły się pluskwy?
Społeczeństwo
Krzysztof Ruchniewicz: Nie domagam się zwrotu dóbr kultury Niemcom
Społeczeństwo
Młodzi bez łatwiejszego dostępu do psychologa. Andrzej Duda bał się podpaść rodzicom
Reklama
Reklama